Walczę.
Codziennie - to zbyt małe słowo.
Noc - mój wróg.
Poranek - dotyka me czoło niczym rozgrzane węgle. Przenikają mnie do głębi.
Trafiają do serca. Tam znajdują pokłady paliwa.
Po chwili cała płonę.
Nikt o tym nie wie.
Uśmiecham się, udaję.
W środku płonę, krzyczę z bólu.
Uśmiecham się. Idę dalej...