Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

niespełniony poeta

Użytkownicy
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez niespełniony poeta

  1. @opal Taki był zamysł. Chodziło o podkreślenie Tego jak ta druga osoba jest ważna dla podmiotu lirycznego. (w pierwszej zwrotce jest nawet 4 razy :) ) :)
  2. W oczach Twych spokój i ukojenie Oczy Twe znieczuliły moje cierpienie Dotyk Twój lekiem na smutek wszechwieczny Smak ust Twych smakiem mym ostatecznym Czas wspólny cenniejszy od bunkra ze złota Kiedy odszedłem: ciemność; ciemnota Słowa nie mogą oddać cierpienia W głowie nadzieje ból i zwątpienia Kiedy Cię spotkam nie dotknę Twych skroni Usta nie zetkną w miłosnej pogoni się znowu przenoszę w Twój umysł powoli i nie wiem czy kochasz; kochałaś; pokochasz czy także nocami tęsknoty łzy: szlochasz jedno jest pewne rozdział: zwątpienie czas wreszcie się przebił przez znieczulenie
  3. @opal do napisania tego wiersza natchnęło mnie rozmyślanie o monotonii, więc chciałem to po prostu w nim zawrzeć,, gdy b nie to prawdopodobnie bym zrobił podobnie jak piszesz. Ale dziękuję za uwagę ;)
  4. I wstaję znów prysznic śniadanie i zęby i wtedy ona przychodzi uśmiecha się do mnie szyderczo rozdzieram koszule nóż biorę z szuflady na klatce rysuję dwa iksy odchodzi nie pyta o kawę ubieram buty z metalem szczyt bezpieczeństwa w mej pracy choć nie chcę tu zostać na stałe to słabo płacą Polacy i wchodzę znużony na salę bo nie wypiłem znów kawy i wtedy przychodzi ona z uśmiechem szyderczym na twarzy biorę do ręki pistolet celuję w jej mordę przeklętą a ona się patrzy z uśmiechem i szydzi ze mnie poczwara I wracam do domu po pracy jem obiad otwieram piwo z kolegą rozmawiam o życiu.... jej chyba się to nie znudziło uśmiecha się do mnie znów szydzi drwi ze mnie szkaluje; nie lubię jej nienawidzę chcę pozbyć lecz ciągle powraca i wbija sztylet w me serce suka wciąż wciska mocniej i patrzy w me oczy radosna boję się do wszystkiego jest skłonna a imię jej: Monotonia
  5. Ciemno na dworze, deszcz pada cichutko Hamak wywrócił się znów w drugą stronę Ciarki przeszyły wszystkich leciutko Ekran pokazał trzy paski zielone Lustro znów pękło, to tutaj normalne I ktoś popłakał się znów z samotności Ze ścian pociekły smugi krwi czarnej A ktoś zaprzeczył swej niewinności: Ćmę zabił biedną, rozbryzgał na ścianie Tak tu ponuro, upadek człowieka Wszyscy chcą umrzeć lecz boją się śmierci O zgrozo, co jeśli nikt na nich nie czeka Jak umrą nie będzie już o nich pamięci A nieba nie ma, choć kusi nadzieją Ciemno na dworze, deszcz ustał lekko I wszyscy wyszli zaczerpnąć powietrza Patrzą na niebo malowane jak kredką Ktoś mówi cicho, że tu nie mieszka Ekran powrócił do normalności, cisza....
×
×
  • Dodaj nową pozycję...