pneuma
-
Postów
23 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Odpowiedzi opublikowane przez pneuma
-
-
@Kot dziekuję za uwagi. Byłoby rozrzutnie, to taki kompromis, bo nic mi nie pasowało do okrutnie (które swoja droga bardzo mi pasowało), a chciałem zagrać tym, że snów sie nie odrzuca, bo sie ich poprostu nie da odrzucić. Taka ich natura...
No i chyba zbyt często pojawia się "lecz" :)
0 -
@Kot hej, dzieki za komentarz. Jezeli idzie o poprawianie, zmiany, feel free, just take a shot ;)
Pzdr.
0 -
Przychodzisz do mnie zawsze
o tej samej porze.
Leciutko pukasz do drzwi,
wchodzisz boso
czasem w czerni,
a czasem w kolorze.Palec na ustach kładziesz,
uśmiechasz się nieśmiało.
Prosisz, bym nie myślał o tym
co przyjdzie, lub o tym co się stało.Pod powieki wpełzasz,
kladziesz się tuż obok
i pytasz o mą duszę
gdy zapada mrok.Dzięki tobie latam,
by dotknąć palcem słońca.
Innym razem spadam w otchłań
bez hamulców, tak bez końca.Często gdzieś uciekam,
lub czegoś się obawiam.
W gniewie zabijam ludzi,
lecz częściej z nimi rozmawiam.Niekiedy przyjdzie ona
i stajemy się jednością.
Lecz trwa to tylko chwilę,
przyznaję to z przykrością.Odchodzisz tuż nad ranem,
zostawiasz mnie samego
czasem z uśmiechem na ustach,
a czasem spoconego.I wiem, że przyjdziesz znowu
dręczyć mnie okrutnie,
lecz nie przyjąć cie ponownie
byłoby rozrzutnie.Bo w tobie jest dróg wiele
do piekła i świętości.
Uchylasz drzwi pragnieniom,
jesteś kluczem do nieświadomości.1 -
zygzak
widzę cię z okna
jak pełzniesz środkiem chodnika
wstyd
na oczach ogółu
gubisz swoje łuski
strach
przez dziurkę od klucza
twój język w ciągłym ruchu
ból
dwie kropki na piersi
przez które ulatuje cały
mój świat
0 -
@Waldemar_Talar_Talar chciałem ubrać ciszę w słowa, wykorzystując przy okazji jej rodzaj żeński. Miłego!
0 -
@[email protected] to nie tak, jak myslisz (zawsze chcialem to powiedziec w odpowiednim momencie:)). Nie o milosc tu chodzi, ale o cos rownie cennego :)
0 -
Spotkałem ją tam,
gdzie się wczoraj pożegnaliśmy.
Powitała mnie palcem przytkniętym do ust.
Ubrana jak nigdy, piękna jak zawsze
nie pozwoliła mi się odezwać.
Spojrzałem na nią zastanawiając się
ile tak wytrzymam.
Czterdzieści minut, może dłużej.
Oby dłużej.
Dym z papierosa
pomaga w wymianie myśli.
Słyszę śmiech dzieci.
Idą po mnie.
Muszę już iść.
Kiwnęła tylko głową.
3 -
@Sylwester_Lasota genau!
0 -
Pzdr.
@ais dzieki za zabranie głosu. Ja to chyba zbyt delikatny jestem i nieśmiały, aby czytać takie tekst. Cały w pąsach :D
Cheers!
0 -
@Nata_Kruk Czesc, dziekuję za komentarz. Co do samobójstwa, to był to pierwotny zamysł, jednak po namyśle, zboczyłem z tego kursu. Początkowo wiersz kończył się na "wszystko staje sie ciszą". Ostatecznie chodziło mi o totalny reset.
Oddech/oddechu... sam nie wiem.
Miłego!
0 -
Pachnąca, rozgrzana od słońca.
Powoli obracam cię w dłoniach,
bawię się tobą.
Twój delikatny meszek
przyjemnie gładzi mój policzek.
Przykładam wargi, pieszczotliwie gryzę.
Pękasz jak bańka mydlana.
Odsłaniasz przede mną swój złocisty miąższ.
Ciepły sok wypełnia moje usta.
Jego nadmiar spływa cienką strużką po brodzie,
w dół, po szyi, aż do brzucha.
Lepkie palce, lepkie usta, lepka ty.
Jeszcze chwila i dostanę się do ....
1 -
-
Miedzy topolamiHamak w cieniu iskrzy sieW wahadlo zmieniony1
-
Sam na plaży, na rozgrzanym piasku,
rozglądam sie dookoła.Tu i ówdzie stopy ślad, jakiś strzęp,
mewy śpiew.Słońce w pozycji
zostanę tu na zawszenapełnia mnie ołowiem.
Ciepła dłoń prowadzi mnie do morza.
Stopy przyjemnie zatapiają się
w mokrym piasku.Na horyzoncie parują białe żagle,
jak filiżanki kawy.Po kolana, po pas w wodzie.
Kołyszę się do przodu, do tyłu,
zgodnie z pulsem księżyca.Po pierś, po szyję,
dalej ku czarnej głębinie.
Tracę kontakt z dnem,
zawisam nad ziemią,
unoszę się w próżni.Nie dochodzi mnie tu
żaden obraz, żaden dźwięk.
Myśli tracą kształt.Zapominam, że muszę
zaczerpnąć oddechu.Wszystko staje się ciszą.
Wróciłem do matki.Jeszcze sie nie narodziłem.
4 -
@fregamo ja równiez
0 -
Szukam w twoich ruchach dni,
które dawno minęły.
ręka,
faul,
spalony.
Porozmawiamy o tym w domu.
Ja w twoim wieku grałem
ze starszymi.
2 -
@Johny , @w kropki bordo, dzieki za cenna uwage. Popracuje nad tym. Tym razem niech zostanie jak jest. Z ciekawosci zapytam, jak byscie go nazwali? :). Have a good one!
0 -
@Ilona Rutkowska tak, bo dla mnie ojcostwo to proces (słowo sprawdzam) samokształcenia (drzazgi). Bo aby wychować dziecko na wartościowego czlowieka, to sami musimy stać sie lepszą wersją siebie. Przynajmniej ja tak to widze.
@w kropki bordo może ta nieoczywistość przyjdzie z czasem, a moze nie :) Cheers!
@iwonaroma dla mnie nauka jazdy na rowerze to kwintesencja ojcostwa, nikt inny mi nie pasuje w tej roli. :) pzdr.
@Nata_Kruk to co mozemy jako rodzice stworzyć dla naszych dzieci, to podwaliny samorozwoju. Reszta zalezy od nich. Dobranoc!
1 -
@Nata_Kruk hej, co do pokus to nie mam problemu, aby im ulec, ale lubie je rozciagac w czasie ;). Dzieki za pochylenie nad tematem. Milego!
1 -
- Ten utwór został doceniony przez użytkowników.
- Ten utwór został doceniony przez użytkowników.
Pierwszy raz zapada w pamięć.
Mogę tak wyliczać,
byłem przy każdej z tych chwil.Wtykam w rower drewniany badyl.
Sprawdzam,
czy mocno siedzi.Lekcje przewracania i wstawania.
Po każdej wyciągam drzazgi
z obolałych dłoni.Puszczam Cię.
Trzymasz równowagę
i nie wpadasz w poślizg
na zakrętach.Jedź już
i nie pytaj mnie
o drogę.9 -
@M.A.R.G.O.T dziękuję za miłego słowo.
@Marek.zak1 dzieki wielkie. udanego wieczoru.
0 -
Kusisz swoim kształtem.
Stoisz naga, przezroczysta.
Obejmuję twoją kruchość dłońmi,
aby ogrzać cię ich ciepłem.
Wypełniam cię po brzegi.
Zimne krople pokrywają cię jak kryształy.
Lekko pocieram twój łuk zwilżonym palcem.
Błyszczysz, wibrujesz, wydajesz z siebie melodyjny pomruk.
Pokusa jest ogromna, aby opróżnić cię jednym haustem.
Ale ja się nie spieszę.
Droczę się z tobą.
Drażnię ustami twoją napiętą krzywiznę.
Aż do ostatniej kropli.
6
BARAN
w Wiersze gotowe
Opublikowano
Rece wprawione w zadawaniu śmierci jednym ruchem
mocno trzymają leżącego na ołtarzu zwierza
skrępowanego więzami, przewróconego do góry brzuchem,
a rytm pieśni jego bliski koniec odmierza.
Szamocze się bezsilnie ofiarna zwierzyna,
dziki wzrok szuka wspracia w bezlitosnym kacie.
Podniecony kapłan rytualny nóż ostrzyć zaczyna,
demoniczna twarz przyzdobiona w farbie i brokacie.
Palce na rękojeści grotu pewnie zaciśnięte,
dłoń na moment w powietrzu zastyga.
Jeszcze chwila i życie zostanie przecięte,
ciało szamana od ekstazy się wzdryga.
Cios spada ciężko jak gilotyny ostrze,
wilgotne mlaśnięcie w powietrzu wibruje.
Zapach krwi i żółci drażni ludzkie nozdrze,
ryk zwierzęcia w rozpaczy wtóruje.
Boskie stworzenie bezlitośnie zgładzone
po to na przykład, aby spadły deszcze.
Gdyby nazajutrz spadły, byłby powód jeszcze
by to, co zabite w innej postaci zostało wskrzeszone.
Przebudźmy się nim ktoś nasze sumienia tą śmiercią obarczy,
nim ponownie wsłuchamy się w słowa fałszywych kapłanów.
Bo inaczej wolnych miejsca w niebie nie starczy
dla tych wszystkich bezbronnych baranów.