...A potem wiła się z bólu... Prosiła by więcej już nie... Krzyczała, błagała... Dwóch nogi trzymało... Kolejny sposobił się... Ksiądz modlił się w kościele za wiarę i ojczyznę miłą... I jedyne co było słychać w parku, to jak dzwony głośno biły... Policja gnała na sygnale by kraj oczyszczać z przemocy , a ja. gapiąc się w okno, myślałem, jak miło by było powłóczyć się wśród drzew nocą... Gdy wreszcie została sama. ogarnęła się, jak to dziewczyna... Stringi podniosła.., włosy. poprawiła.., i powlokła się z. zawstydzoną miną... Wieczorami, gdy chłostam wódę, przychodzi, częstuje się... I płacze.., naprawdę nieapetycznie.., i opowiada.., ze szczegółami..,i pyta,czy wierzę jej. Jest wtedy taka dumna.., i taka nieszczęśliwa... Ja kiwam głową ze zrozumieniem, z ubolewaniem.., polewam.., mrucząc - bywa... A ksiądz wciąż modli się w. kościele za wiarę i ojczyznę I policja wciąż gna na sygnale, by kraj oczyszczać z przemocy... A ja, gapiąc się na nią, myślę - jak miło by było być z nią w parku nocą...