O H...
Gdy patrzę w te oczy przekrwione goryczą porażki, w dal zapatrzone.
Męka przegranej skroń potem zalewa.
- Pragniesz uciec? Lecz dokąd?
- Skryć się gdzieś w drzewach.
Banicja twym nowym przeznaczeniem, żucasz w przyjaciól kłamstwa kamieniem nie bacząc że ranisz. Masz w dupie głęboko, ważniejsza wygrana.
Przez chwilę choć w pana
sandały swe stopy przyodziać. Pokazać sie falszem...
Kupić przyjaciół i wyssać ich chałstem z naturą wampira.
Jak chmura deszczowa samotność rozciera swe skrzydła nad głową.
Szanować innych... Priorytet.
Nie będzie odwrotu raz przebytego nad gzymsem kroku.