jesteś jakaś zmarnowanapatrzymy na siebie zbolałym wzrokiem i gramycichutki walczykopowiadasz mi o smaku krwi na dłoni"Warszawa w nocy upadła" szaleńczo jak w refrenopada na nas jesieńkuleje wiara i powtarzamy sobie jak mantręże będzie dobrzeza dwa, za rok, za skokciśnie nie w usta toczy krewja ją zbieram garściami dla Ciebiena murze napisałam, że Cię kochama przecież boję się miłościjak miłomi ości w gardle stawia wspólna grato miasto rozpalonych zmysłówzłych słów i bladej gorączki