Koronawirus, wirus korona,
czy ktoś lub coś jest w stanie ciebie pokonać?
Przez wszystkie przypadki dzieci tej ziemi odmieniają twą nazwę,
a ty wciąż zwiększasz tempo i szerzysz swoją zarazę.
Nie widać cię, nie czuć, usłyszeć nie sposób,
Jednak widoczne, straszne i głośne swe żniwo zbierasz w tym roku.
Ilekroć budzę się i wstaję rano, mam tę nadzieję,
że zniszczą cię, wyrzucą, usuną gdzieś i już istnieć nie będziesz.
Bo ty zatruwasz nie tylko ludzi, ale i ludzkie umysły.
Twoje wyroki srogie, a zamysł bardzo chytry.
Niesiesz śmierć, ból i pożogę,
Lecz my ludzie nie popadniemy w ciągły smutek i trwogę.
Dalsze życie nie może polegać na tym,
na bojaźni, która mówi, co będzie z tym światem?
Dziś bohaterami naszymi są lekarzy tysiące,
pielęgniarze i pielęgniarki przy nas trwające,
medyków i służb różnorodnych wiele,
wspierających na duchu, bardziej na ciele.
Chociaż gospodarka leci to na łeb, to na szyję,
lecz może tak musi być, żeby zastanowić się i zatrzymać na chwilę,
by docenić zdrowia i życia wartości.
Niechaj strach w naszych sercach już nie gości.
Siostry i bracia życzę nam wszystkim wytrwałości i w Bogu pokładania ufności!
Dobry Bóg widzi swych dzieci cierpienie i Słowem Swym wkrótce zakończy jego istnienie.
Adrian Andrzejak