Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

cravoseviolas

Użytkownicy
  • Postów

    15
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez cravoseviolas

  1. Pokażcie mi sposób na śmierć,

    lek na samotność

    wytłumaczenie świata.

    Gdzie mam szukać

    gdzie patrzeć na niebie,

    żeby zwyczajnie wiedzieć?

     

    Wiosna ma w planie budowę

    nowych zapachów,

    one już tu są, oddycham głęboko

    i patrzę spokojnie, wciągając

    wonie dawnych lat.

     

    Pozornie nic się nie zmienia,

    więc pokażcie mi lek na bezbronny

    gest, kiedy ocieram twarz.

    Naprzeciw mnie resztki zimy

    - i te kolory!

  2. Zawarłeś w milionie obrazów

    kilka minut z mojej młodości

    nieprzejednanej, niezmierzonej,

    ja tak bardzo chciałam wolności.

     

    I czegoś jeszcze chciałam,

    tylko jak to nazwać, żeby

    nie odebrać temu czemuś

    nieopisanej w słowach wartości.

     

    Nawet ja opadłam z sił

    zagubiona w Twoich oczach,

    ze znajomymi, ciepłymi palcami,

    dotykającymi czule po włosach.

     

    Leżeliśmy spleceni oddechami

    Moje i twoje zmęczone serce,

    mimo że teraz jesteśmy sami,

    to słyszę jak  głośno dudnią jeszcze.

     

    Brzmią i brzmieć będą, mimo

    że czas uporczywie czeka,

    to w raju, w którym byłam z Tobą,

    poczułam w sobie prawdziwego człowieka.

     

     

  3. Co jeszcze spieprzy człowiek?

    Przez ile dni się zatrzyma?

    Ile razy jeszcze będzie próbował

    upchnąć kaskadę wdechów 

    i wydechów, do starej szuflady,

    gdzie nic nie ma?

     

    Co jeszcze spieprzy człowiek?

    Ile niewinności rozbije się

    o posadzkę na drobniuteńkie

    szkiełka?

    Ile nieświadomości krwiście

    pokaleczy na niej stopy?

     

    Co jeszcze spieprzy człowiek?

    Ile paragonów musi

    wpaść do śmieci, zanim 

    zorientuje się, że za skończoność

    nie osiągnie zbawienia?

     

    Co jeszcze spieprzy człowiek?

    Ile basenów wylanych łez

    musi przeliczyć, by zdać sobie sprawę...

     

    Liczy się każdy refleks i błysk,

    ułamek pomysłu, pół zerwania

    się z fotela, każdy siniak na sercu,

    lecz nie za masowy papier w portfelu...

     

  4. Rozmawiam z deszczem

    od czasu do czasu.

    Opowiadać lubi

    o zbędnych zmartwieniach

    prostych ludzi,

    o ich braku zrozumienia.

    Czasem rozumiem,

    kiedy cicho płacze,

    nie lubi się

    z niczego tłumaczyć.

    Pragnie cicho

    oblewać ulice,

    zakamarki ludzkie,

    twarze i ciszę…

    Spełnia swoją misję

    tutaj na ziemi.

    Jest posłańcem Boga,

    aniołem nadziei.

    Obmywa i koi,

    kołysze w ramionach,

    czasem prosi o

    jedno spojrzenie,

    jedną dłoń wyciągniętą

    w jego stronę.

    O osobę zaufaną,

    która w nim utonie.

  5. wciąż siedzę w 
    pokoju pisząc
    list do Czasu

     

    czuję myśli 
    rozlewają się 
    po mnie

    słyszę puls
    grający
     

    zdawało się
    że rozumiem
    że widziałam
    każdy śnieg
    jaki tylko 
    upaść może

     

    stało się
    więcej
    mniej

    odegrałam pół 
    roli w odcieniu
    słowa

    podróżując
    przez wymiary
    krainy

     

    spotkałam
    niecierpliwych
    spragnionych
    niekochanych

     

    siedzieliśmy
    przy jednym stole

    istniejąc nie do
    końca realnie
    obecnie

    gdzie indziej
    siejąc stracony czas

     

    chcę dotknąć
    materiału trwalszego
    od wspomnień

    owinąć się nim 
    przed skąpym 
    powiernikiem
    minionych spojrzeń

    zakończyć list słowami:

    „(...)nie upiję się więcej przeszłością”

     

    i zasnąć z myślami…

  6. Biegłam wzdłuż

    różowego nieba,

    dym się unosił.

     

    Nagle twój zapach

    złapałam między palce.

    Głęboki wdech…

     

    On tam był

    wśród tumanów woni.

     

    On tam był

    przez chwilę.

     

    Stanęłam,

    minęło,

    znowu mogę myśleć.

  7. Kamieniem zabiło

    serce na myśl

    o jasności za oknem.

    Jak bardzo chciałabym

    jej dotknąć,

    byleby z tobą.

     

    Ulotna jest jak

    nadzieja wśród młodości,

    gra życia,

    czy istnienia,

    których na pęczki.

     

    Mimo to… wszyscy

    chcemy żyć namiętnie,

    Więc myślę o tym

    ze związanymi rękami.

     

    Wzlatując tylko delikatnie,

    dla ścisłości, bo nie chcę

    trwać tutaj,

    gdzie tak nisko

    i słońce nie dochodzi

    do żadnej z myśli.

     

    Rozjuszyłabym nudę

    śmiejąc się jej prosto

    w twarz… jeszcze

    nadejdzie ta chwila.

    Zobaczysz.

  8. Wolę nie myśleć.

    Za bardzo boli…

    Fakt, że można się

    cieszyć?

     

    Jestem słaba,

    ręka opada bezwładnie

    na kartkę ostatnio pustą,

    bo tyle myśli się rwie

    na to, co jeszcze niezapisane.

     

    Dojrzałość

    -czym jest,

    kiedy bunt wciąż

    Opada na dno

    Mojej głowy

    -miski ze wspomnieniami?

     

    Babram w niej

    w akcie nudy

    i desperacji,

    mieszam łyżką,

    porównam ją

    do tęsknoty.

     

    Metalowa, zimna

    Stała i niezmienna.

     

    Cholernie trudne to,

    jakby się zastanowić.

    Patrzę wciąż w tę samą

    powierzchnię a twarz,

    która się odbija

    i na mnie spoziera

    przez czarne oczy,

    wydaje się inna.

    Za bardzo nic

    nie chce mówić,

    spojrzeniem sugeruje

    chęć milczenia.

     

    Dość dosadnie,

    pyskato,

    pozornie pewnie,

    że tak już zawsze

    będzie?

×
×
  • Dodaj nową pozycję...