Wolę nie myśleć.
Za bardzo boli…
Fakt, że można się
cieszyć?
Jestem słaba,
ręka opada bezwładnie
na kartkę ostatnio pustą,
bo tyle myśli się rwie
na to, co jeszcze niezapisane.
Dojrzałość
-czym jest,
kiedy bunt wciąż
Opada na dno
Mojej głowy
-miski ze wspomnieniami?
Babram w niej
w akcie nudy
i desperacji,
mieszam łyżką,
porównam ją
do tęsknoty.
Metalowa, zimna
Stała i niezmienna.
Cholernie trudne to,
jakby się zastanowić.
Patrzę wciąż w tę samą
powierzchnię a twarz,
która się odbija
i na mnie spoziera
przez czarne oczy,
wydaje się inna.
Za bardzo nic
nie chce mówić,
spojrzeniem sugeruje
chęć milczenia.
Dość dosadnie,
pyskato,
pozornie pewnie,
że tak już zawsze
będzie?