obietnica wyszeptana ze łzami
o zapachu taniego szmapana
stawiająca pewne, lecz niewyraźne kroki naprzód.
nigdy nie odejdę.
kiedyś te słowa rozpalały iskierki na mojej skórze,
powodując ciepły uśmiech
zawsze, gdy przypominałeś, choć wiedziałeś
że nie zapomnę.
to był błąd.
wciąż podsycane, przyjemne ciepło
w ułamek sekundy zmieniło się w palące uczucie pustki.
odszedłeś.
żar rozprzestrzenia się we mnie i wylewa gorącym strumieniem łez i krzyku - kłamca!
ale liliowy płatek
obojętny na mój pożar
upada bezwzględnie na zimny kamień
który zamknął moje orzeźwienie
na zawsze.