-
Postów
89 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Odpowiedzi opublikowane przez Nelson
-
-
@Gosława fajnie :)
0 -
Bawiłaś się myślami nim umysł zamilkł
Gorejąc w cieple miłości co nie zna granic
Chwytając powietrze ponad chmurami
Na dość lekkim wietrze Twych uczuć
W zagubionym sensie naszych rąk i krtani
Zgubiły się gwiazdy w pełnym serc ich kołataniach
Miast miłości cierpliwie plotłaś warkocze
Prócz planet co niewiele z nich jeszcze zamigocze
W dźwięku monet z kamienia odbitych
Smutną duszę darmo oddałaś
Jak wykuta stal w moich napierśnikach.
Zbroję mą zdobi najlżejszy aksamit
Tam największe dziury mam
Przez które łatwo mnie ukłuć i zdobyć
Jak smutnej opowieści początek
Tęsknie za Tobą codziennie
Jak kij co ma dwa końce
Rano i wieczorem
Bo śpiewasz pięknie tak
Jak nocne nimfy w ogłupiającej mgle
Choć nigdy bym Cię nie spotkał
To zawsze czułbym się winny
Jak Ty
0 -
Uwielbiasz się przecież topić w złocie
Kochanku zazdrosny bez własnej miłości
Na karku ci rosną włosy jakby złote
Nie będę miał nad Tobą żadnej litości
Możesz się golić maszynką z diamentu
Tam gdzie wolno piechotą chodzić
To raczej są miejsca pełne ekskrementów
Nie pachnie tam jak pączki róż, daj spokój
Daj spokój już.
Więc zacznij zwracać uwagę na miłość
Na serdeczne dni, bo bardzo ich mało
By w oczach menela nie zjawiła się litość
Gdy dusza przygląda się złotym zegarom
Możesz się turlać jak glista w ciepłych piaskach
Nosić turbany i milknąć na nicość
Gdy Cię zbudzi w nocy krzyk
:połóż się, grzecznie proszę albo strzelam:
Bo nie widziałem ludzi w warkoczach złota
Tak w Egipcie, jak w Polsce
0 -
@myśli kości o kurcze. Przepraszam. Nie zwróciłem na to uwagi... Ale gwarantuje że każde moje słowo pisze się samo... Dzięki za opinie.
0 -
Pan @Waldemar_Talar_Talar zawsze na czasie, super. Ostatnio zauważam trend brania w uczucia krótko napisanych dających do myślenia wierszy.
0 -
Potęgą przesady
Tak żyję po nocach
Świt staje się blady
I pełen niemocy
Zwyczajnie napiszę
Bo to trafia w serce
Prostota and damn it
Because it just hurt me
Ja staram się mocno
Nie łamać tych zasad
W rywalizacji
Umysłów ambasad
Nie trafia to zawsze
Jak słowa do ucha
Gdy pomysł jest jeden
By ogień tchem zdmuchać
Wznosi wątpliwość
Szereg złych emocji
Przemijam Cię obok
Jak głos radiostacji
Nie byłem złamany
Dotychczas fizycznie
Prześladuje mnie duch
Choć sporadycznie
Okłamać się można
Po tysiące razy
Lecz wtedy nie stwierdzę
„Czas leczy rany”
Zwyczajnie więc biegam
Wśród przedziwnych dróg
Na jednej rozstaje
A na drugiej Bóg
Najczęściej jednak
Zwyczajnie jest ciemno
Jak patrzę i myślę
To wciąż wszystko jedno
Nie wzrusza mnie nawet
Chęć bycia razem
Gdy po raz kolejny
Przygniatasz mnie głazem
Więc biegnę wciąż
Jak opętany
Po drodze ciemnej
Bez uczuć i danin
Na skraju przepaści
To i postać wypada
Że nastąpi farsa
Lub raczej żenada
Najzwyczajniej
I za często
Dłubię w swojej duszy
Okoliczność denna
Jak dźwięk
Co wszystko zgłuszy
2 -
Szlachetna, rzucona myśl. Szkoda, że tak krótko.
1 -
To jest mocne, bardzo dziękuję.
0 -
Chyba podejście do Poezji staje się zbyt "twarde i proste". Nie wiem czy o to chodzi.
0 -
„Bracie”
Próbowałem diabła krwi
Uciekając w niebyt
Sprzężony w mych snach
Jak ja i Ty
Przyglądam się losom
Tego Świata
I jedyne w co wierzę
To w swojego Brata
Jak było mi ciężko
To obok byłeś
Choć symbolicznie
To w snach mi się śniłeś
Gdy fala rozbija
Nadmorskie skały
Dowodem jak jesteś
Wybitny, wspaniały
Nosiłeś prze ogrom
Myśli kawalkad
Ciężko Ci było
Jak na wojnie w Falklandach
W Wielkiej Brytanii
Zwyczajnie pada deszcz
Pewnie bym przyjechał
Ale serce pękło z łez
W obecności
Przepowiadającego
Nam przeszłość
Dotkliwego wiatru
Z pełną swą wiarą
Mnie zawsze kochałeś
W imię życia
I na zawsze
Amen.
0 -
@Jacek_K niczego się nie domagam :)
0 -
„Nieupadła, Niepodległa”
O Boże drogi
Ty powiedz mi
Kto zabrał z mej drogi
Te przepiękne sny
W miłości zatrutej
Już teraz jak Ty
Ojczyzno moja
Szczekają tu psy
W miłości pokorach
Jak zbyt cienka nić
I nie wiem jak długo
Przeżyję bez Ciebie
Gdy umiera kwiat
A ja żyć będę
Nie mogę pozwolić
Gdy siąpi się deszcz
Na zwabienie złości
Wśród dotkliwych łez
I brak mi pokory
Oblewa mnie pot
Siąknie pod drzewa
Agresja i złość
A chciałbym przeistnieć
Tak marzy się w snach
Że może wybaczymy
Sobie jeszcze raz
Masz barwy niezmienne
I nie pytasz nic
Jesteś moją matką
A ja synem Twym
Więc powiedz mi Polsko
Czy nie winno być
Wstyd
W tak wielu pomyłkach
Choć zślepłem totalnie
Myląc się mocno, lub
To z Tobą
W powijakach już
Wziąłem Ślub
W mrokach zdrętwiałych
Potężny strach
Imiona zanikły
Jak krew w piach
Kropla po kropli
Uciekał mój naród
Cierpieniem potężnym
Wśród błędnych dróg
Nie mógł się skończyć
Ten bolesny koszmar
I Drogi i Drogi
I drogi
Bez końca
Lodowate i twarde
Jak trup
A nadal nie wierzę
Że żyję wolny tu
W tej małej mej Polsce
Polsce. Polska.
Z hołdem dla Ciebie.
0 -
@fregamo dzieki. To wszystko w temacie zwyczajnego przypomnienia raczej. Tak żeby pamiętać, że świat nie wymaga bycia i tylko bycia.
0 -
Bo ludzie nie cierpią
Z chęcią
Jak długo jeszcze
Będziemy
Słuchać
W istocie bezsensu
I w bez istotnym sensie
Ręce do góry
I Zabij mnie
Bo przemoc
Jak gniew
Tu sypnie
Czasem minie
Czasem nie
Dokąd uciekać
Gdy rozpoczyna się
Pościg
Za życiem wartym
Każdej animozji
Terminologii
Rozwarstwionych min
W kawałkach naszych ciał
I serc siekanych
Jak dusze zniszczone
Przez pogrom
Myśli zbyt
Banalnych
Autorytatywnych
Nie wielce realnych
W istocie chyba martwych
Obok bardzo żywych
Lecz niestety
Mocno zdebilniałych
Ostatnim krokiem
Zostawione granaty
Niewypały
Wśród toksyczności
Jej własnego mroku
Jakby zatrute
W nocy ideały.
Ściółką się niosła
Opowieść o wiośnie
Jej niczymś
O niczym
Radośnie
Bezwzględnej machiny
Ja chciałem być miły
A za dnia nimfy
Świt i zmierzch
Zmyliły
Uczuć mocno
Nieśmiałych
Leniwych
Niczyich
Prawdo mojego snu
Gdzie byłaś
Gdy sam jestem tu
Przeddzień moich
Obolałych nut
Stroniących od muzyki
Mówiących kto kiedy
I dlaczego był nikim
W zamęczonej poezji
Nieskończonych słów
Tak kończy się
Tak kończy się
Dzień
Każdy i żaden.
Sprószone są
Te łąki niebieskie
Jak latarnia
Święcące
W niszczejącym
Mieście
Obok rynsztoka
Co kłamie jak z nut
Że życie pokora
I miłość po grób
Świeczniki i bluzgi
Na wieczność
I ślub
Omylna pokora
Księżyca nów
Omylnym wyścigiem
Serca i słów
Z tym bólem
Dojrzałym
Cierpiącym
Jak szczur
Nim wybawienie
Się znajdzie
Spod stóp.
I nie patrz tak na mnie
Jak gdybym
Był zbrodniarzem
Całą miłość litość
Życie o którym marzę
Rozbito mi
Zbyt łatwo
Jak jajka w kałamarze
Trudno nie pisać
Nie śpiewać trudno
Bez Ciebie
W moich dennych mgłach
I umierać też trudno
Bez znaczenia co do pory
Zimno
Ciepło
Średnio
Nic
Tak koło Ciebie
Było Nic
Najłatwiej
Nie mieć nic
Dziś wychodzę z okopu
Bo strzelają do mnie
Nie będę tu płakał
Że jakieś ONZ
Krew mi się leje
W rękawie
Mojej Flagi
Bezlitosnej walce
Ojczyzn niezauważanych
Dzisiaj umrę ja
A jutro Ty
Zakłamana ludzkości
Najpierw umrę ja
Potem umrzesz Ty.
Ab alio expectes, alteri quod feceris.
1 -
@Marek.zak1 Dokładnie tak, niezłe wyczucie. Pozdrawiam.
0 -
Gdy siedzę w spokojuNijaką mam twarz
Bez złości emocjiI myśli sprzed lat
Tak sobie myślęZgodnie z tytułem
Czy jeszcze potrafięCzy jeszcze coś czuję
Dogniata mi myśliPodszeptem rozmowa
Sam nawet nie słyszęCzy w ogóle to słowa
Jak gdyby splątanePrzekazy emocji
Naiwnej prostotyArogancji i złości
Nie patrzę już szerzejBo i sensu nie widzę
Miernota przesłaniaWśród zapomnianych zbliżeń
W mych chmurach bielutkichI miękkich jak szadź
Mam ochotę zakląćLecz nie moja mać
Ktoś kiedyś powiadałŻe idąc przez sny
Najlepiej by byłoByś nie był to Ty.4 -
Wolność jak błękitny orzeł
Wśród liści zielonych
I ścian jak zebra malowanych
Na moim stroju to już nic
Ale gdzie jesteś, i gdzie byłaś Ty
Prawo do poznania
Matki i Ojca
Jak chleb.
Nie moja wina, że
Ja sam, bo tak ciężki czas
Migajmy oczami
W częstotliwości
Jak kamień
Że życie i prawda
Jakby dawno się
Minęły
I
Nie należy
Kogo kochasz, moja smutna
A kogo w jesieni już więcej nie.
Tak biega za Tobą czas
Jak wolność
Co dawno minęła krzty smutku
I ostatni pomruk
Przestarzałej harmonii(i)
3 -
Może w swobodzie
Mógł poddać bym się
Położyć na ciepłym kocu
I zapomnieć, że przecież ja tu
Sam nie wiem dla kogo
Widuje momentem
Ludzi opuszczonych
Panie Doktorze, ja nie przysięgałem
Jak Ty
Jestem Ratownikiem Medycznym i
I
I
Zawsze nim będę.
Więc bunkruj się dalej
Panie Doktorze
Mam nadzieje, że sam sobie pomożesz
Sypie się już chyba wszystko
Ale nie mam pojęcia.
Dlaczego się zamknąłeś
Czego się boisz Panie Doktorze
Przecież ja z dyżuru nie uciekłem
Czemu ja tu a Ty tam jesteś.
Studiowałem tylko 3 lata
A do boju jestem od Ciebie gotowy
Tysiąckroć lepiej.
Ty możesz Panie Doktorze odmówić przyjazdu
Dzieląc się powszechnie swoim bohaterstwem
A ja wsiadam do ambulansu ratownictwa, robiąc to
Co potrafię od Ciebie znacznie lepiej.
1300/1600 karetek w Polsce jest obsadzone
Dwoma ratownikami medycznymi.
1 -
Odwagi nam trzeba
Nie tolerancji
Bo suknia biała
I brak gwarancji
Jakoś tak dziwnie
I zbyt agresywnie
Jak zniszczony świat
I sukces naiwny
Bo niby, że gramy
A dawno przegrane
Twe krzyki
I złości zmyślane
Stokrotki nie rosną
Pod jesiennym księżycem
Jak idioci nie rosną
Pod agresją i biciem
Ostrożnie kochana
Bo pokaleczysz ręce
Dostając w nagrodę
Skaleczone serce
I możesz się miotać
W tych myślach
Swobodnie
Lecz jako wóz
Polecam Ci miotłę.
0 -
@ekversistoja bym tu religii niepotrzebnie nie mieszał.
0 -
Zatrute masz serce
I mało litości
Dużo zapasu
Zawiści i złości
Bo w prostych rymach
Mam zamiar to ująć
Gdy gubisz osierdzie
I brzmi to jak wyrok
Oszukańcze myśli
Być może działają
Przez urok chwili
Tak szybko ustają
Zanadto króciutko
Działa ten zamysł
Potem tylko smutno
Bo dziwne, że łzy
Może jedynie w chmurach
Mimo działań szkodliwych
Obejmie Cię kultura
Plik myśli niesymetrycznych
A tymczasem
Dalej mi do człowieka
Bo widzę dobrze
Jak w pustce mi
Czas ucieka.
1 -
„Ociężałość”
Powiało trochę mocniej
I ostrzej jak w szkwale
W zrodzonej burzy
Przez Myśli niedoskonałe
Kręci się ten cyklon jakoś tak ośleple
Wkoło rzeczywistej
Doli nienajlepszej
Rzuca nam nienawiść koło ratunkowe
By miłości szukać
Raczej w rzece z błotem
Kusi ten mąciciel jakąś tam korzyścią
Podczas gdy zabrakło Cię
I wszystko znikło
W trójpodziale władzy
Dom się staje już nijaki
Tylko słabość opowie o tym
I Twoje zamiłowania
Jak szczypiące raki
Starałem się dźwigać legary
Sypie cały ten syf
Brak mi tylko niezwykle
Serca i Twojej prawdziwej krwi
Duszy już nie brak bo każda jest wolna
Ta miłość się głuszy jak cicha pieśń
Niezbyt swawolna
Więc znowu dwa miesiące
Niech będzie
Mijać będą jak wszystkie
Martwe
Dni powszednie.
1 -
A skoro już umarłem
To marny mój los
Pamiętam jak zmierzał
Ten ostatni cios
Nie lało się ze mnie zbyt wiele krwi
Bo ciosem tym była
Ta miłość i Ty
Rozliczę się w niebie
Ze smutkiem i bólem
W momencie gdy znowu
Poczuję się czule
Lecz nicość w tym wszystkim
I potężne Łzy
Jam niczym tak samo
Jak walka o nic
Z tą pustką wędruje
Od wielu lat
I trwoga co niszczy
Każdą z mych szans
Rozdarte mam serce
I stąd cała krew
Na rękach mych bladych
I zabite sny
Nie znajdę spokoju
Gdy męczy melodia
Trumniarskiego życia
I śmierci aulodia
1 -
"Rozpad”
Najwyraźniej, nie wszystko jest zawsze na jednej, wspólnej i dobrej drodze
Całkiem możliwe, że wszystko co najlepsze jest dawno za nami
Nie zgodzę się, z depresyjnym odrzuceniem starań w trwodze
Bez przemyśleń jak to wszystko jest bardzo istotne w obrocie atomami
Podążam za Tobą od zawsze, jak zbłądzony i jedyny cel mojego życia
Odganianie wrogów od Twojej duszy, serca i myśli to jakby moje hobby
Wciąż w zwątpieniu wobec tej tak kruchej, jednak najprawdziwszej miłości
Bieg za niczym bez Ciebie nie prowadzi nigdzie poza mrokiem i cieniem
Na widok tego bezsensu nie odezwał się z nieba nikt
Dziadkowie nie odpowiadają, bo smutno im nie wobec tej sprawy
Jak rozsypany już nie słodki nasz miesiąc miodowy
I całe gówno drętwe jak te idiotyczne prowokacje i zabawy
Im szybciej zrozumiemy, że każde nasze niszczenie
To wznoszenie toastu z krwi naszych serc, choć czasem osłabionych
I odnowa wszystkiego co zagwarantowało nam szczęście
Jak smutna melodia… Wobec błędnych myśli bezsensownych
W filozofii poczęcia, nie możemy nigdy zostawić miłości jedynej
Tej, która wiąże nas najprawdziwiej genami, cudem narodzin
Bo jakby oczywista będzie, codzienna tęsknota i czegoś brak
Aż w końcu jedynie żal, umykających w samotności godzin.
Można osiągnąć przez życie chyba wszystko
Rozpad jednak, pozostawmy wysypiskom
6,08,2020,
2
Rana
w Wiersze gotowe
Opublikowano
Skaleczyłem swoje serce
A z przyczyny jednej
Gdy krzyczałem gdzie Twe ręce
Jęk jak wilki, że znów księżyc
Już pod koniec tak chodziłem
Gubiąc buty, tracąc siły
Nikt nie spojrzał, kiedy trzeba
Byłem z Bogiem jak kto pyta
Krew mnie wzmaga w bezlitości
Wszystkich „dobrych”
Tych z nicości
A najpewniej
Ktoś zapomni
O kimś kiedyś też
W ogłupieniu beznadziei braku
Tych :kolejnych szans:
Możesz kłamać znów w pośpiechu
Lub możesz to robić
Rano lub za dnia
Nie na moim a Twoim sercu
Tworzy się blizna
Każdy to zauważy
A Ty nigdy się nie przyznasz.