Opowiem Wam historię chłopca z wiśniami,
Z której puentę wyciągnijcie sami,
O szkolnej dziewczynie rozmyślał latami,
Gdy nie widywał jej tygodniami,
Ku zdziwieniu swemu, spotkał ją ponownie,
W kościele, raz stała samotnie,
Włosy miała długie, ciemne, proste i ładne,
Zapamiętały je, jego oczy nieporadne.
Do szkoły tej samej, poszli po latach znowu,
Chciał poznać dziewczynę, nie dającą mu spokoju,
Nadarzyła się okazja, niedzielnego poranka,
Jednak stała przy niej, niejedna koleżanka,
Chłopak był nieśmiały ale i zdeterminowany,
Jedyną okazją do rozmowy motywowany,
Zagadywał, rozśmieszał i irytował chwilami,
Bo atakował ją, zgryźliwymi tekstami
Tak właśnie zaczyna się historia ich poznania,
Pełna przygód nadziei i czasu spędzania.
Pokochał ją mocno, mimo kamiennej twarzy,
Czekając na to co się im dalej przydarzy,
Słoneczkiem była dla misia,
Choć rzadko dawał jej pysia,
Charakter trudny miał z natury,
Lecz łagodziła swym sercem jego kontury.
Słabym jednak był dla niej chłopakiem,
Wypominał jej rzeczy niejednym atakiem,
Ona zapominać złe rzeczy lubiła,
A jego pamięć o nich, ciągle trapiła.
Pięć lat zbierał w sobie złe rzeczy,
Nie spływało to jak substancje cieczy,
Po dwóch latach, przerwę zrobić musiał,
No i z przeprosinami, nad morze wyruszał.
Po jego myśli wszystko być podobno musiało,
I nikt ani nic go podobno nie ograniczało,
On jednak czul się bardzo samotny w domu,
Bo wyżalić się nie miał komu.
Wypominał jej historie dawne,
Będące często już zapomniane.
Wodę z wiaderka zaufania,
Co jakiś czas wylewała,
Aż razu pewnego, to Ona żart zrobić chciała,
No i doszło do bolesnego spotkania.
Wyjaśnić wszystko chciała,
Lecz on się obawiał rozmawiania.
Zawiódł się chłopak na swych rodzicach,
Ale i o jej, przypomniał sobie drobnicach,
Znów wszystko przemyśleć chciał na spokojnie,
No i podejść do tematu łagodnie,
Lecz Słoneczko nie chciało, na decyzje czekać tygodniami,
Zasypywał ją więc bezsensownymi zdaniami.
Z jego powodu smutna była i płakała,
By czekać więcej nie musiała,
Samodzielna decyzja, to jego była,
No i związek ten zakończyła.
Chciał swoje Słoneczko mieć blisko,
Lecz zepsuł to wszystko.
Dwa tygodnie później, chłopaka już miała,
Więc innego już w usta całowała.
Honorowym chłopcem nasz antybohater był,
Wiec nie szedł między nich jak w dym,
Wycofać postanowił on się w tył,
Wystarczy, że sobie życie zrył.
Liczył, że szczęśliwe Słoneczko z innym będzie,
Choć żyło, o nim samym w błędzie
Lecz spotkać się ona już z nim nigdy nie chciała,
Wiec jego miłość przez nią, pozostanie zapomniana.
Bardzo żałuję, że pisałem pod wpływem gniewu,
Swoje wiadomości chętnie bym cofnął, jednak
Sama decyzja była świadoma, mimo miłości.