przecież nasze historie są zupełnie inne.
coś, kiedyś, o tej samej porze
przywiodło nas w to samo miejsce.
klątwa? przeznaczenie?
nasze tajemnicze życzenie?
wiedziałam, że to ty,
a ty wiedziałeś, że to ja.
poczekałeś, mimo że wyszłam dużo później.
szliśmy i szliśmy.
i smutek stawał się bielszy.
chował się w fałdach przepastnego mroku.
fale uwalniały piaszczysty brzeg,
a w dali rozlewał się nagi turkus.
mówiłeś - nie oglądajmy się za siebie.
i stąpaliśmy w wyśniony krajobraz, tu i teraz,
kołysaliśmy się w pienistej kąpieli,
pozwalając ponieść się prądom,
by nie dosięgnął nas żaden ląd,
by zatarły się wszelkie granice.
i krzyczeliśmy z rozkosznego bólu,
i płynęła ponad nami muzyka, a puls
szaleńczo kołatał się w skroniach.
i nie można było zawrócić,
bo dotarliśmy tam, skąd już nie ma powrotu,
tam gdzie dopełnia się czas,
gdzie wybucha szafran, błękit i amarant
obejmując tęczą świat.