Gdy dzień się dłuży czy noc nadchodzi, czuję blisko Twe piękne dłonie. Ale nadzieja jak głos się rozchodzi, jak statek w morzu bezgranicznym tonie. I wiatr rozwiewa moje marzenia, jak kruche liscie więdnie me serce. Aż bać się zaczynam swego istnienia, gdy żyję w bólu i ciągłej rozterce. Gdy Ciebie nie ma me serce płacze, a życie całe przekleństwem się staje. Chcę odczekać chwili kiedy Cię zobaczę, zanim łzy przeslonią miłosne rozstaje. I choć śmierć okrutna przekreśli me zycie, a ziemię cieplem otuli mogiła. Zawołam Ciebie w swych myślach skrycie i w słodkich snach moich odnajdę Cię miła.