Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

piotrkubin85

Użytkownicy
  • Postów

    7
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez piotrkubin85

  1. jesli wyszedl jakis rym to tylko przypadkiem ale dziekuje za ta krytyke... :) kazda krytyka jest budujaca :)
  2. Łza oderwała się od policzka Ja płaczę? Znów płaczę? Nic mi nie pozostało Nic we mnie nie istnieje Rozprysła się łza o blat biurka Na miliony innych małych łez Kolejna – kap Za nią następna Ja płaczę? Znów płaczę? Sam już nie rozumiem Tej pustki wewnątrz mnie Tego smutku gdzieś we mnie Zamknięty coraz bardziej W trumnie ciała Z kryształowym sercem nocy Na katafalku świata Płynę na morzu dusz Samotnie gnam hen Za horyzont Mroku dnia Huragan tłucze mą twarz Obolały nadstawiam lico Z nadzieją Z ulgą noż dzierżę Nadzieja? Złudzenie dnia W Samotności żyję W Samotności trwam W Samotności umieram Mieszkam w mieście martwych nocy W mieście zwanym Samotność Gdzie upiorne noce przechadzają się Tu i tam kupując świeże jabłka Tej pustki nie zrozumie nikt Tego lęku nie zrozumie nikt Tego chłodu nie poczuje nikt Poza mną
  3. Na krwistoczerwonym płatku róży Srebrzystobiała kropla gna Tysiącem milionem nieskończenie małych łez Przesiąknięta kropla jest Burzliwy wiatr zerwał się Różą miota tu i tam A ta mała łezka ma Cierpliwie i spokojnie trwa Gna przed siebie niczym rzeka Srebrnobiała łza Spadła z nieba z twarzy Niech ją Bóg obdarzy Tysiącem słońc Mieniąc się w locie O płatek róży zahaczyła Krwistoczerwony Na krwistoczerwonym płatku róży Srebrzystobiała ma łza Odbija się w niej cały świat I tylko mała dusza ma Srebrzystobiała łza A w niej ty i ja Czerwona róża i chwast A życie ciągle gna
  4. Gdy wrota dnia zamykane są Z lęku przed granatu ciemnością Na serce opada pył strachu Na serce opada koc nocy Gdy wrota dnia zamykane są Upiorne jęki zza bramy łżą Piskliwobolesne krzyki Ciemnoszara armia nocy Krzyczy! Wpuśćcie Pana Krwistożółte ślepia wokół wrót Z gwieździstymi mieczami Dobijają bram Gdy wrota dnia zamykane są Cała armia zła stoi u bram A pośród nich ja Najkrawawszożywy jeździec Gdy armia nocy u bram dnia Upiory nocy tańczą Na ostatnich promykach słońca Taniec śmierci Czarnoszare zastępy aniołów W szelestach modłów Nadchodzą od zachodu Sunąc niczym mgła Spowijają kurzem cały świat Kurzem ran i cierni Nadciągają hordy nocy Nadciąga armia zła Cały spektakl wieczność trwa Nikt nie zauważa że od wschodu Nowa armia gna Blasku Armia Dnia Moment starcia Moment słabości Ucieczka we własny świat Ucieczka aż do następnego dnia Do następnego dnia Uników lęków masek i pustych twarzy Do następnego dnia Kiedy znów okryje mnie mgła
  5. Stoję po środku cmentarza dusz Cisza, mrok, chłód Wokół noc Konary drzew rozdygotane Upiornymi myślami szumią Milczące krzyże Krzycząca cisza Upiorny blask mogił A pośrodku tego ja Ja cichy i zamyślony Rozdygotany strachem Że za rogiem za trzecią mogiłą Znajdę własne wnętrze Świeży grób z krzyżem A wokół tysiące przybyłych Postaci beż twarzy Wyzierająca nicość spod kaptura łypie Ale nikt nie płacze Nie płacze drzewo tuż obok Nie płacze hiena w oddali Nie płacze biedronka na czarnym trawniku Ani żadna z tych martwych postaci Tylko ten śmiech z nicości Taki szyderczy I te obłędne głosy w mej głowie Ty głupi jesteś Nienawidzą cię Weź nóż Ha, ha, ha, ha Ciągle ten szyderczy śmiech Skulony przed mogiłą klęczę Modlę się do Ciebie Boże Skróć mi tą mękę Skróć raz na zawsze Tak jestem tchórzem i brak mi już sił Nie mam ochoty ani odwagi Nie mam już siły by walczyć Z samym sobą Przeciwko sobie Kładę własne ja na mogile I łkam A krople me spływają nań Mogiłę duszy mej Zniknęły bez twarzowe płótna I tylko cisza Upiornie lodowata cisza Cisza
  6. Pewnego dnia wśród drzew Kiedy spotkam nagle Cię I przypadkiem powiesz cześć Spojrzę wprost w oczy Twe Z mego snu wyrwany będę A ty jaskrawości życia pełna Spojrzysz na mnie uśmiechnięta Pośród blasku jaśniejąca Oczy nasze spotkają się Twoje żywe i radosne Moje puste i smutne Przeciwności pełne są Wtem mój wzrok zmieni się W pożądania pełny blask Gdy me oczy pieszczą Cię W erotycznych snach Przyoblekłaś mgłę jaskrawą Stąpając po szumiących liściach Odchyliłaś głowę swą Bym mógł wzrokiem dosięgnąć Pieszczot bezmiar doznawałaś Gdy patrzyłem na ciało twe Wzrok mój niczym ręce Ciało twe poznawało Najpierw usta delikatnie W pocałunku złączone Pragnęły wszystkiego Co tylko niedozwolone Delikatnie sunąc dłonią Po twym aksamitnym ciele Poznając każdy szczegół Doznałem zbawienia I wtem znów opamiętały Wzrok szybko spuściłem By powrócić do mroków mych Z dala od rozkoszy duszy Wtem poczułem na swej ręce Dotyk Twój niebiański Niczym jedwab delikatny I spojrzałem znów Ci w oczy Wzrok Twój był już inny Za zamgloną kurtyna Nieobecnym wzrokiem Rozkoszy doznałaś wspaniałej Zapragnęłaś mnie całego By się spotkać w pocałunku zbliżenia Usta me dotknęły twych Muskając delikatnie Delikatny pocałunek Muśnięcie wręcz Falą ciepła ogarnięta Uśmiechnęłaś się Wtem wtuliłaś mocno się By w objęciach mych Schronić się przed całym światem I na zawsze ze mną być
  7. A gdybym Ci powiedział że żyję dla Ciebie? To czy Ty byś także żyła dla mnie? A gdybym Ci powiedział że lubię stokrotki? To czy Ty zerwałabyś ich trochę dla mnie? A gdybym Ci powiedział że życie jest piękne? To czy Ty byś żyła pełnią życia? A gdybym Ci powiedział że mi smutno? To czy Ty byś mnie pocieszyła? A gdybym Ci powiedział że czuję się samotnie To czy ty byś ze mną spędziła chwile czasu? A gdybym ci powiedział że zniknę? To czy Ty byś w to uwierzyła? A gdybym zniknął? Co byś zrobiła gdybym zniknął? Zauważyłabyś? Płakałabyś? Tęskniłabyś? Pamiętałabyś o dzikiej róży na moim grobie? A gdybym był Twoim Aniołem? To czy Ty pozwoliłabyś zaopiekować się sobą? A gdybym był deszczem? To czy ty pozwoliłabyś mi padać na siebie? A gdybym był opadającym liściem a ty ziemią? To czy Ty pozwoliłabyś mi opaść? A gdybym był sztormowym wiatrem? To czy Ty chroniłabyś siebie przede mną? A gdybym po prostu był sobą? To czy Ty byś mnie zaakceptowała? A gdybym powiedział „kocham”? To czy Ty byś to odwzajemniła?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...