Stawil pytanie,
czy ta noc wydaje sie byc ta ostatnia.
Zegar odliczal do polnocy minuty
nim ciemnosc nie wygrala swej pierwszej nuty.
Tam i slowo,,kocham"mialo znaczenie,
milosc byla wiecznym potepieniem
a ja kochana,ubostwiana,ta sama,
Panu Ciemnosci bez reszty oddana.
Czy te oczy mogly klamac,
czy usta twe mnie pomawiac?
Kocham cie.
Rozstanie rozumialo,
tak byc musialo.
Oszukac przeznaczenie,koic cierpienie,
bolem zadlawiac i kolem zycia zataczac.
Wznosic i w dol leciec,
unosic skrzydla rece
by moc chciec czegos wiecej,
czym predzej.
Nie marzyc a snic,
na zawsze z toba byc,
ozyw bliskosci wspomnienie.
Jadem skorpiona wyryj w sercu
zycie po zyciu,
nie targaj we wszystkie strony,
umieraj powoli.
Zasade wpoil,swa pycha nakarmil.
Swiatelkiem w tunelu skusil,
uczucie do piekna zdusil.
Spiesz sie mnie kochac,
tak szybko odeszlam.
Ja cie kocham
a ty umierasz.
Ciag dalszy nastapi,zapraszam