-
Postów
4 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Odpowiedzi opublikowane przez Cierpisław Świszczypała
-
-
Dżungla bez końca, strumyczek bezpański,
Zieleni wszech miara zalewa ziemię,
I po tej ziemi pośród zieleni,
Biegną dwa, małe czerwone.
Pustynia wielka, oaza niczyja,
Życia nie ma, tylko pod tym kamieniem,
Tuziny tuzinów a wśród nich,
Pełzną dwa, małe czerwone.
Ocean wszystkiego, morze niczego,
Głębia tak płytka, że żadna,
Pośród ławic kolorowych,
Płyną dwa, małe czerwone.
Niebo bezgraniczne, chmury porzucone,
Masą powietrza przestworza uciskane,
A w tej masie błękitnej,
Fruną dwa, małe czerwone.
Wszechświat wszech-świeci, gwiazdy opuszczone,
Czarnej materii wszędzie na pęczki,
A na tych pęczkach wciąż niestrudzenie,
Żyją dwa, małe czerwone.
1 -
9 godzin temu, Pi_ napisał:
Nie w pierwszej chwili zrozumiałam zakończenie, a bez tego wszystko bierze w łeb.
Byłoby mi łatwiej, gdybyś napisał na przykład tak:
Bo wie, że skończy — w sakiewki i uśmiechu dziecka — grobie.
(Nie wszyscy są takimi mądrymi poetami, jak większość z Państwa na forum).
Chyba także coś z interpunkcją - bo może np powinna być kropka po "w żłobie" - a może w ogóle wyrzucić te kropki i przecinki?
Fajny wiersz, mi to przypomniało chrzciny.
"Świętujemy urodzinki,
Już w miasteczkach grasują muminki,
Przyobleczone świetliście zostały choinki,
Zapowiedziano szumne odwiedzinki" - też by może mogło być.
Pozdrawiam :)
Witam serdecznie!
Ad.1 To wyszczególnienie myślnikami byyyło by formą dopuszczalną, najważniejsze żeby nie rozbijać zestawienia sakiewki i uśmiechu czy jest to konieczne, cóż niewątpliwie ułatwiające.
Ad. 2 Kropki i przecinki są niezbędnością natury czysto formalnej. Kropka po "w żłobie" zaburzałaby rytm, szczególny nacisk wywołany przenośnią, więc zabieg jest celowy i mam nadzieję jak najlepiej przemyślany.
Dziękuję za komentarz i również pozdrawiam
CS0 -
Świętujemy urodziny,
Już w miasteczkach grasują muminki,
Przyobleczone świetliście zostały choinki,
Zapowiedziano szumne odwiedziny
U młodego solenizanta,
I choć on na sianie znosi uroki zimy
Ciepłymi kołderkami, wnet go utulimy
Wedle najnowszych odkryć mody
I międzynarodowych standardów wygody,
Odśpiewana zostanie radosna szanta
Ku pokrzepieniu serc, miłymi gestami
Stworzymy atmosferę pamiętną latami.
Gdzieś tam tylko dziecię, płacze w żłobie
Bo wie, że skończy w sakiewki i uśmiechu dziecka grobie.
1
Maska Niepolska
w Wiersze gotowe
Opublikowano
Przechadzając się jak zawsze samotnie,
Po parku nareszcie zielonym,
Dostrzegłem ich, ją i jego,
Gdy szli tak jak ja samotnie.
On był jeszcze nie ostygłym
zamysłem innego świata,
Ona ciężarna ludzkim losem,
Oboje łączyła więź odrzucenia,
Fundament silnej, bolesnej pasji.
On dotykał ją w miejscach,
gdzie żaden kochanek nie śmiał
skierować zawstydzonego wzroku,
Ona trzymała go głębiej niż
może sięgnąć ludzka rozkosz.
I mieli spojrzenia nieokreślone,
Odarte z wszelkich praw łaski,
Pomimo złączenia węzłem nadmałżeńskim,
Był jeszcze dym...
Wydobywał się z ust
które nadały imię,
Z ukochanych ust
które całowały bose, nieporadne girki,
A w ustach nienaturalna suchota,
Oddech wiejący śmiercią.
Próbuje kamuflować swoją brzydotę,
Chowa się za złocistym owocem pracy,
Za słodyczą wydartą naturze.
Dym opływa i wypełnia,
Puste miejsca,
W uszach wymowny świst,
W oczach gryzące
wnętrze delikatnej powieki łzy,
Wdarł się w przestrzenie międzyręcza.
Każdy krok skąpany w kłębach,
Podbite kończą w chmurach,
Nie pada z nich deszcz,
Nie rodzą grzmotów,
Nie mają pragnienia ziemi,
Nie reagują ze sobą,
Lecz dążą do zaćmienia.
Jego oczy wpatrzone wyłupił dym,
Bawiąc się nimi w sztucznym cyklu,
Odłożył je szarkami do przodu.
Jego serca dotknęła pleśń,
Cichym łaskotem rozorała mu wnętrze,
Wypaliła wąską w klatce dziurkę,
Która stała się ustnikiem.
Przeszli obok mnie,
Bokiem mnie obeszli,
Mój wzrok trwał zwiędłą sekundę,
Wątrobę przeszył grot strzały,
Pozostał tam we mnie dając szansę,
By opisać jasną przestrogę:
Dym powraca do komina
Serce powraca do ustnika.