-
Postów
10 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Odpowiedzi opublikowane przez Phraitna Crust
-
-
@Kobra Też dobrze :)
0 -
Dokonałam dziś amputacji.
Potłukłam kubek z naszymi zdjęciami,
wyrzuciłam pluszowego słonika,
spaliłam listy.
Na półce już nie stoi książka,
w której czarnym atramentem
zapisano kłamstwa.
Wycięłam Ciebie ze mnie.
Czuję się trochę słabiej,
moje dłonie drżą mocnej,
a na nogach malują się nowe obrzęki.
Wyrwałam Cię z siebie,
a krwawiące kikuty przypaliłam
rozgrzanym żelazkiem.
Jest mnie trochę mniej
i gorzej się czuję.
Myślę, że to nie przejdzie,
nie zawsze można przeżyć bez kawałka
siebie.4 -
To ten czas.
Gdzieś między ostatnim haustem tytoniowego dymu,
a pierwszym promieniem słońca.
Jest taka chwila.
Nieśmiało wyłania się zza szarej zasłony niknącej nocy.
To właśnie wtedy,
w najważniejszym momencie życia,
można odmrozić sobie palce,
dotykając serca.
Jest taki moment.
Uderza mnie mocno w twarz.
,,Nic już się nie zmieni” – mówi.
,,Wszędzie na świecie jest tak samo.
Jest wszystko jedno.”
Całuje mnie w czoło i ściera jedwabną chusteczką
strużkę krwi płynącą leniwie po zaskoczonej twarzy.3 -
Muszę przyznać, że nie spodziewałam się aż tak głębokiej analizy. Trochę mnie zaskoczyła.
Szczerze mówiąc, bardziej chodziło mi o zjawisko samotności w tłumie, a nie o alienowanie się w betonowym bloczku. Miałam na myśli klatki, które budujemy w swoich głowach, nie te rzeczywiste.1 -
Zakopane, samotność i tęsknota. Czego można chcieć więcej? :)
0 -
Nigdy nie jestem sama.
Czasem zostaję ze swoim największym wrogiem.
Znienawidzonym i ukochanym.
Jestem w swoim małym mieszkanku.
Ma kuchnię, w której jest jedynie lodówka,
a w niej wyłącznie światło i robactwo.
Łazienkę, z dziurą w ścianie, z której kiedyś płynęła czysta woda.
I pokój, w którym leży tylko materac, pod który boję się zajrzeć.
Gdy wychodzę za drzwi wejściowe, widzę ludzi,
opuszczających dokładnie takie same mieszkanka jak moje.
Nie mogę się z nimi porozumieć.
Widzimy się.
Słyszymy.
Ale nie możemy się zrozumieć.
Tkwimy w swoich mieszkankach,
bez wody, jedzenia i snu,
zawieszeni gdzieś wysoko.
Oddychamy za mocno, aby umrzeć,
ale za słabo, by otworzyć oczy.1 -
Oczywiście, że może być :)
Bardzo dobry utwór!1 -
Cisza.
Nagle upadek.
Głośny krzyk.
Czyżby strachu?
Dźwięk tłuczonego szkła.
Całe piękno zostaje zniszczone w jednej chwili,
zostawiając sfatygowane wspomnienie,
splamione czerwienią.
Przenika mnie.
Zatracam się w tym dziwnym kanonie szeptów
i w końcu widzę Ciebie,
wisienkę, która pragnęła być na torcie,
ale skończyła w najpodlejszym winie.
Nie dane Ci było zrozumieć, że mamy tylko krótką chwilę,
aby docenić piękno świata.
Ale teraz,
nie zamykaj oczu.
Nie zasypiaj.
Wciąż pusto.
Zaglądam w każdy kąt.
Kiedyś ze strachem, dzisiaj z nadzieją.
Patrzę też za zasłonę moich realiów,
jednak nawet synonim rzeczywistości zionie pustką.
Robi się coraz zimniej.
Ciemność wdziera się nieśmiało do domu,
a noc wkrada się długim językiem w każdą szczelinę mojego ciała.
Nie mogę już odróżniać barw.
Kolor wspólnych chwil wyblakł.
Jednak się nie obudziłeś.
1
Codzienność
w Wiersze gotowe
Opublikowano
Śniadanie zagryzam papierosem,
a obiad kawą.
Na kolację piję polską herbatę, wódkę.
Wieczorami wznoszę wysoko dłonie,
naga szukam guzów
i modlę się do siebie.
Siadam przed lustrem,
ale nie mogę zobaczyć w nim żadnego odbicia.
Nocą walczę ze smokami,
by później bandażować poranione ręce
i wymyślać niestworzone historie.
Dzwonię do wszystkich swoich błędów
o trzeciej nad ranem.
Przepraszam, przeklinam i wyznaję winy.
Zanim pierwsze promienie słońca
spłyną ciężko po łóżku,
unoszę się w górę,
jako zupełnie nowy człowiek,
by o poranku, drżącymi dłońmi,
znów wyciągnąć zapalniczkę.