Ciemność, cisza rozmyte obrazy,
Zimno, dreszcze mym ciałem wstrząsają.
Pełno ludzi, nie widzę ich twarzy
Lecz czuję, że mi się przyglądają.
Jaśnieje, strach powoli ustaje,
Dziwna błogość mą duszę wypełnia.
Czy to prawda? Czy tylko się zdaje?
Niczego nie jestem już pewna.
Rozglądam się wolno dokoła,
Dostrzegam znajomych i braci,
Słyszę jak ktoś czyjeś imię woła,
Znikają kolejne postaci.
W kącie stoi chłopiec wesoły,
Śmieje się do mnie, nie wiedzieć czemu.
Wiem, chodziłam z nim kiedyś do szkoły,
Lecz przecież on odszedł dawno temu.
Kolejne imię ktoś wykrzykuje,
To anioł, piękny, biały, skrzydlaty
I znowu dusza ku niebu szybuje,
Bliscy nie mogą przeboleć straty.
Wtem, coś dziwnego się ze mną dzieje,
Widzę z przeszłości znajome obrazy.
Czy to wszystko naprawdę istnieje?!
Łzy cienką strużką płyną po twarzy.
Z ufnością spoglądam przed siebie,
Słyszę anielskich głosów chorał.
Za chwilę Boże będę przy Tobie,
Anioł właśnie me imię zawołał.