W ręku broń, w ustach modlitwa
przeżuta już i mdła,
na sztandarach wolności hymn,
serce sczerniałe do cna.
Bóg nie jedno ma imię,
religia, honor, mamona,
więc nie płacz durna matko,
że syn twój w bitwie tej skonał.
Wszak zginął on w imię boga.
Ku cudzym ambicjom
pędząc w szaleńczej gonitwie,
prosto w objęcia śmierci,
wierni tej samej modlitwie.
Ale bóg wiele ma imion,
pycha, nienawiść, doktryna,
czemu więc ojcze – idioto,
nie wpychasz bagnetu w dłoń syna?
Wszak zabić ma on w imię boga.
Ten się śmieje kto kuru,
gdzie dwóch się biję – tam lament.
Bóg umiera ostatni,
na wieki wieków amen.