Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Quewerton

Użytkownicy
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Quewerton

  1. Zbiór 

     

    Qubie


     

    -“Nie jest Ci ciężko

    tak mnie pchać?”

     

    -”Nie nie nie

    spokojnie.”


     

    -“Myślisz, że gdzie

    jest problem ?”

     

    -”Wiesz jak wiele jest opcji.

    Tak reagujesz

    Czujesz

    Marzysz

    Myślisz”


     

    -”Może za dużo chcę ?

    Ta Wizja

    wizje.

    Serce mi 

    Zamarza lub

    Wyrzuca oknem.”

     

    ...

    ...

     

    Szum wody

    Noc-Noc-Noc

     

    Inwalidzki wózeczek

    (Ukradziony starszej,

    umierającej Pani)

    przystanął na wybrzeżu miejskiego kanału.

     

    -”Pamiętasz jak mój ojciec-alkoholik

    połamał mi nogi?

    Albo wtedy...Ha ha jak

    gnębili mnie w szkole?”

     

    -”… …”

     

    -”Pamiętasz kiedy uciekłem z 

    Ciechanowa?”

     

    -”...Ale…

    Przecież jesteś z Poznania…”

     

    -”Ha ha. Szkoda czyż nie?

    Ihihihhii…

    Stanął na bruku kanału.


     

    Tak mu śmiesznie i lekko a jednak

    niezawracalny kanał

    Przerażał

    (Czyżby najzwyczajniej?)

  2. Łyżwy

     

     

    Suną ostrza, skrzypi lekko

    skuta lodem tafla.

    Powoli, relaksacyjnie zatacza kręgi.

    Powoli, relaksacyjnie zatacza szersze kręgi.

    Powoli, relakaksacyjnie wolniej zatacza szersze kręgi.

    Powoli, już dawno na szczęście zakryła wspomnienia lodem.

     

    Jest wyciszona, gdzieś umiarkowany wstrząs,

    ale przecież nie stopnieje tafla lodowa.

    Kap...kap...”Jest dobrze, to małe kropelki wody”

    Kap...kap...”Spokojnie to zwykłe strużki łez „

    Kap... kap... „To... ulewa krwi z nieba!!!”

     

    Tafla zapiszczała pod nowymi ostrzami,

    pęka lód, barwi się czerwienią.

    Ostro szybko, finezyjnie,

    już jest obok.

    Chwyta ją, jadą dalej.

     

    Szok, ale... Nadal jest piękny,

    białe włosy, skóra...te zielone oczy... Odurzona patrzy...

    Odurzona wdycha...

    Uderzył odór,

    słodki, ostry.

    Cwał trwa.

    Upadła, już pamięta.

     

    Ich ostatnie, romantyczne spotkanie.

    Swój cichy, zawstydzony chichot.

    Namiętny, głęboki pocałunek.

    Ból, szok,

    smak krwi,

    wypluty obok język,

    jego dzikie spojrzenie,

    jego chory chichot...

     

  3. Nowe życie Rudego Wertera

     

    -”Proszę Pani...?”

    Nie odwraca się w swoim czarnym płaszczu.

    Jej postawa, zimna i twarda.

    Niezauważalnie drgnęły rude włosy.

    Mój lekki uśmiech już się domyślał.

     

    -”To Pani musi przyjść...”

    Płaszcz, poruszony.

    Spodnie, lekko drgnęły od nóg.

    Chyba.

     

    Może te pola,

    przypominają.

    Z oddali, męski śmiech,

    rani.

     

    Może,

    to tylko wiatr.

     

    -”Wie, Pani że musi Pani...”

    Ogień

    Huk

    Wierzba przed nami w ogniu.

     

    Pada na kolana,

    nieludzki skowyt...

    Podbiegam,

    odrzuca mnie,

    Z łzami

    Paznokciami

    wydrapała krew,

    z żył.

     

    -”Ja... Ja...

    Błagam...”

    Dławi się łzami i krwią.

    Przez jej oczy,

    wychodziła Śmierć.

     

    Ze strachu...

    Pocałunek...

    Namiętny...

    Czułem jej cieple usta.

    Krew,

    najgorszy strach,

    ból.

    Rozpaczliwą chęć życia.

     

    Położyła delikatnie dłoń, na moich białych włosach,

    barwiąc je lekko czerwienią.

    Wróciła.

    Leżała spokojnie przy mnie.

     

    To nie mnie kochała,

    lecz zmarłego.

    Mimo to wiedziałem,

    że ruszymy razem.

     

     

     

    Ona obandażowana,

    ja tuż obok ze skrzynią.

    W niej nasze przeznaczenie...

     

     

     

     

     

×
×
  • Dodaj nową pozycję...