raz
nie oddychaj
to tylko noc kładzie się na nas
to tylko księżyc
patrz jak zastyga
dwa
nie dotykaj
niech tyka twój zegar
niech pierzchnie skóra
coś pod nią usycha
trzy
nie uciekaj
leżmy na plecach
czas obnażyć już szyje
bójmy się razem
raz dwa trzy
pomóż mi czekać
stoimy sami
ja i mój blok
wysocy postkomunistyczni
z ciężkimi nogami zatrzaśniętymi oczyma
przygarbieni
wychylam się przez balkon
myślałem że kiedy będę chciał umrzeć
to uczucie będzie jak wiersz
zamiast tego
szkoda mi kawy i szkoda mi kota
i nie chciałbym nikomu skoczyć na plecy
myślałem że kiedy będę chciał umrzeć
umrę
bez zachodu
nie zrobiłem innych planów na jutro
Haha, prawie się udało zadowolić? A tak serio, dziękuję za komentarz.
Pewnie wiesz, że kortyzol to hormon stresu. Typowo wydziela się przy budzeniu, i o to tu chodziło. :)
życzę ci
na wiosnę nowych pędów
odbitek słońca
kortyzolu we krwi
życzę ci
żeby nie trzęsły się ręce
a jeśli się trzęsą
żeby ktoś je trzymał
życzę ci
zimnego wiatru
ciepłego oddechu
białego szumu chmur
życzę ci
cicho słonym rankiem
szeptem śpij
unieś mnie John
wciśnijmy się w szparę między nocą i porankiem
maluj mnie cicho
dopraw do smaku jak ci się przyśnię
podnieś mnie John
zamknij mi oczy rozłóż mi ręce
rozpleć mi włosy palce i język
wetknij za ucho perłę
rozszczep mnie John
zwiąż wiązkę światła
zwiąż uda nadgarstki
pilnuj mnie częściej
unieś mnie John
rozpuść mnie w płótnie
i wypuść mi oddech
nie chcę
Dobrze się czyta. Jedyne co mnie drażni, to wielokropki, podobny efekt można osiągnąć samym rytmem, ale rozumiem, że taki masz styl.
”Dać znać, trzeba było ty być.” Super.
Dziękuję, zastosuję się do rady i wymienię miejscami szeleszczę i chrzęszczę. Im i tym rzeczywiście może wydawać się zbędne, ale bez tego rytm trochę mi upada. Co do ja, to dałam specjalnie, dla kontrastu. A jak z samym zamysłem?
siedzę
krawężnik
rozpościeram na boki oczy
przewracam w zębach żużel
szeleszczę
wciska się pisk opon
pod język jak tytoń
patrzę przeciągam się
trzeszczę
dudnią im stopy
wszystkim tym dookoła
ja siedzę w bezruchu
chrzęszczę
wzdrygam się ciężko
przechodzi ktoś obok
słońce podnosi się
siedzę
jestem
Dziękuję za komentarz. Nie rozumiem do końca "pogubienia się w czasach", wyjaśnisz? Okno jest otwrate, wychylam się, patrzę, zamykam - taki był zamysł.
niezbyt wiele myślę ostatnio
wygrzebuję resztki spomiędzy zębów
palców u stóp
wciąż się przeciągam
co rano ścielę łóżko
lubię rozłożyć koc poduszki
palce na pościeli nogi szeroko
naciągnąć zasłony na oczy powieki
zanim zasnę patrzę czasem przez okno
nie za długo nie za daleko
zamknę zanim zrobi się przeciąg
nie lubię przeciągać