Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

adamm1

Użytkownicy
  • Postów

    43
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez adamm1

  1. miło mieć cele
    wstaje rano by dążyć
    i odpoczynek milszy

     

    obejrzeć film to nie sztuka
    czytać książki czekając na słońce
    dobrze by było pozamiatać podwórze
    i zrobić babki z piasku
    idą chłody 
    czas kupić zimową kurtkę
    dobrze jest chodzić po górach
    wsiąść do pociągu
    bilet ulgowy kupić

     

    ty dziś nie przyjdziesz
    czy warto czekać
    a co począć w tym czasie
    jedna godzina minuta wieczność

     

    to co mówią w telewizji pominąć
    gazety drukują słowa
    a po ce te słowa

     

    dobrze mieć cele
    słońce ozłaca wzór na firance
    czas zwalnia i przyśpiesza 
    tak na zmianę
    opony już dawno trzeba wymienić

     

    wciąż ciebie nie ma
    czy warto

  2.  

    mòwisz, że ciężuko iść

    kiedy wiatr wiatr w oczy wieje

    co raz trudniej nam dziś

    prosić świat o nadzieję

     

    znòw na dworze deszcz mży

    za oknami szaròwka

    nie chcą przyjść lepsze sny

    i twa mina tak smutna

     

    wszak nie musi tak być

    wszystko może się zmienić

    lepsze dni muszą przyjść,

    jak zazwyczaj na ziemi

     

    wkròtce minie zły czas

    spośròd łąk wyjdzie słońce

    noc rozświetli rój gwiazd

    a dzień kwiaty pachnące

     

    wiatr rozpędzi złe mgły

    z nieba odpłyną chmury

    choć wciąż trwa okres zły

    w których dzielą nas mury

     

    lepszy czas musi przyjść

    bramą główną lub furtką

    chociaż jeszcze nie dziś

    i też pewnie nie jutro

  3. Niektòrzy ludzie boją się śmierci
    i raczej nie chcą o niej rozmawiać.
    Chcą być wciąż młodzi i długowieczni
    a trudne myśli wolą odganiać.

     

    Starają się żyć tym co doczesne,
    pragną zapomnieć, że przyjdzie koniec,
    bo tak przeraża ich ciche przejście
    na drugą dotąd nieznaną stronę.

     

    Więc wyznaczają wciąż nowe cele
    żeby uwagę własną odwròcić
    od faktu, że jest czasu nie wiele,
    By szukać sensu lub go nie zgubić.

     

    Czy trzeba bać się chwili ostatniej?
    A może warto spojrzeć jej w oczy?
    Może tak będzie o wiele łatwiej,
    być w gotowości, nim nas zaskoczy...

     

    A ona chadza drogami swymi.
    Nikt nie przewidzi kogo odwiedzi.
    Nie gardzi złymi ani dobrymi.
    Jest rzeką pytań bez odpowiedzi.

     

    Choć tak nam bliska, pełna tajemnic;
    choć nieuchronna, to nieproszona.
    Swą misję musi przecież wypełnić.
    Za dłoń trzymając, gdy człowiek kona.

  4. Ala lubi historię co się kończą smutno.

    Czasem sobie przy filmie pokwili cichutko

    I husteczką ociera makijaż rozmyty

    Od łez słonych co z oczu płyną na poliki

     

    Kiedy słodko całuje-on ją- na ekranie

    Gdy splatają się dłonie i głos mu się łamie

    W tej dziewczynie coś pęka jakby nieuchronnie

    I wnet traci stabilność, chodź siedzi wygodnie

     

    Raz przy miłosnej scenie nieomal zemdlała

    Opuściły ją siły i głośno płakała

    Innym razem, pod koniec, w przypływie histerii

    Wyszła nagle z sali, bo puściły ją nerwy.

     

    Nie bawią jej pościgi ani sceny akcji

    Nudzą Alę krwawe jatki, nie lubi też baśni

    Nie bawi ją fabuła w stylu "gonić - łapać"

    Ona idzie do kina by móc tam popłakać.

     

    Ala chodzi na filmy starannie wybrane Orientuje się świetnie, co w kinie jest grane

    A jej wybòr poprzedza selekcja gruntowna

    Tylko ona wie dobrze, czego nie oglądać.

     

    Nie gustuje w sensacjach, nie lubi komedii

    Seans fiction też nie dla niej, nie znosi tych bredni.

    Jedynie melodramat Alicję porusza

    Bo gdy oczy jej płaczą, raduje się dusza.

  5. Szczęście pod skorupą

    Namiastka smaku i cień zapachu
    Chwile przebrane w szczęścia stroje
    Podążać przyszło na wpół uśmiechniętą drogą
    Przecież nie boli, nie oślepia i nie ogrzewa słońce
    Rozum wkrótce pokona ostatnią z zagadek
    Już nie zadziałają czary jasną nocą
    Iść szybciej, chcieć więcej, nie tracić czasu
    A w głowie błądzi jedno pytanie
    Z myśli buduje zaporę lęku
    Co będzie kiedy chwilę przystaniesz
    I gdy przypadkiem poczujesz piękno
  6. Na morzu emocji porwani przez prąd lęku.
    Ludzkość płynąca ku sztormom na oślep.
    Nie zatrzymać się, co by myśli nie zdołały dogonić.
    By spojrzenie nie zdołało zatrzymać .
    I by usta nie zechciały zapytać

    Uciekamy przed sobą w swoje obce światy.
    Przed spojrzeniem, ciepłem dłoni, słowem.
    Błądząc w samym sobie odcinamy myślenie.
    Prąd niesie nas na samotne, nieczułe bezdroża
    Lęk grodzi cicho drutem kolczastym.

    W narkotycznym letargu płyniemy ślepo w obłęd.
    Na samotnych łodziach, tacy sami lecz podzieleni.
    Prosto w bramę piekła, na złość niebu.
    Kto pierwszy się ocknie i krzyk podniesie?
    Usta nie mogą gdy zaniemówiło serce.

  7. Po ulicach miasta błąka się pustą nocą
    Czasem zerka w obce okna, żeby poczuć trochę ciepła
    W domach ludzie właśnie zasiadają do kolacji
    Ona nie jada, do bytu nie potrzebna jej strawa
    Czasami krzyczy w okna i zaczepia przechodniów
    Faktycznie zawsze milczy tęsknotą głuchą
    Czasem w marzenia ucieka - wiecznie towarzyska
    Samotność wrosła we mnie niczym własne ciało
    Moja ręka, moja noga- moja samotność

    Zgniła nadzieja ma gorzki posmak, otwarta rana, duszy nowotwór
    Dziś sen nie przyszedł bo nie miał po co
    Z za rogu wyszły przeszłości demony
    W letnim powietrzu tańczy głucha na modły
    Przystrojona neonową nocą cicho szepce
    Że nie dla mnie anioły

  8. nasz świat

    mechanizm nieodgadniony

    pojąć go pragną umysły tęgie

    a on wymyka się z ich ram

    przenika umysł zapada się pod ziemię

    gdy już go masz zmienia reguły

    i dalej z nami pogrywa

     

    pytania rodzą się nowe

    chodź stare nadal bez odpowiedzi

    dlaczego każe cierpieć kochający Bóg

    a innym razem zbawienie daje

    tak niespodzianie jak manna z nieba

    droga prowadzi oświetla słońce

    ktoś tęskni wiecznie

     

    logiką umysł płonie

    po niej popiół i narodziny na nowo

    gnije kwiat by zakwitnąć mógł nowy

     

    upadam i powstaję

    nie wiedząc dokąd idę

    nie wiedząc dokąd biegną

    miłością gnany

    ona napełnia sensem

  9. Wciąż tak wiele Ciebie we mnie jest
    Nie pozwala usnąć każde ze wspomnień
    Każda ze wspólnie przebytych dróg
    Nie pozwala, nie godzi się by zapomnieć
    Kiedy odeszłaś pokrył mnie cień
    Bezduszna pustka nie może odejść
    Serca mojego zabrałaś część
    Ogień miłości złożyłaś w grobie
    Cierpię i tęsknię w każdy dzień
    Nie mogę odpędzić myśli o Tobie
    Byłaś nadzieją na nowy dzień, kiedy odeszłaś
    Umarłem w sobie
    Za naszą wspólnie wylaną krew
    Wychylę kielich pełen goryczy
    Każdy gdzieś wewnątrz stłumiony żal szepce do ucha
    Przeszłość umarła, nic się nie liczy

  10. Zapora wstydu getto duszy tworzy
    Z ludzkich spojrzeń wije pęta
    A w każdej chwili czas kona
    Śmiercią nikczemną

    Lecz strzec się trzeba litości nędznej
    Uśmiechów pustych unikać trzeba
    Dławić pokusę podobania
    By siebie nie zagubić

    W zakłamania podłym ogrodzie
    Kwiat fałszu szczerość serca więzi
    Wonią ponętną, acz pustą
    I diament w grafit zamienia
    Jak stary handlarz
    Wymieniając chwile za sumy

    W samotności swojej ostrożnym być trzeba
    Mimo wszystko bez dewizy: "Uwaga człowiek

  11. jestem tu
    żeby ruszyć zaraz
    albo nie być gdzie smutek


    nie jestem teraz
    żyję zamrożony do potem
    jutro ma przynieść ukojenie
    na sekundy odliczone
    nogdaun po i przed ciosem


    jestem gdziekolwiek
    tak naprawdę
    nigdzie mnie nie ma
    wpadam tylko na chwilę
    żeby wyjść zaraz
    omijam siebie łukiem
    wiecznie bezdomny
    wciąż czekam na lepszy czas


    znieczulenie czy minie
    niech wreszcie zaboli

  12. Co podpalić, kiedy wszystko płonie
    Co ugasić, skoro wszystko zgasło
    Powiedziałaś mi, że to jest koniec
    Milczą usta, choć serce chcę wrzasnąć.

    Ulicami ciemnymi się błąkam
    Chłonę miejsca gdzie byliśmy razem
    Przy tej drodze jest przeklęta łąka
    Tam twe słowa odarły mnie z marzeń

    Co powitać by minęło stare
    Co pożegnać by nadeszło nowe
    Choćbym dobrze znał czary i magię
    Nie podzielę serca na połowę.

    Znów wspomnienia nie dają mi zasnąć
    W płucach ciągle tak jakby coś mrowi
    Chyba płomień, wciąż nie może zgasnąć,
    Tej miłości, co tak bardzo boli

    Co przeklinać a co błogosławić
    Co oszczędzać a co tracić wiecznie
    Oczy wyschły – nie mogą już łzawić.
    Czas obumiera, dławi powietrze.

    Byłaś obecna w każdym oddechu
    Byłaś polarną gwiazdą na niebie
    Dziś życie pędzi dalej w pośpiechu
    Niby tak samo, ale bez ciebie.

  13. Dzisiaj wszystko można kupić
    - pozostaje kwestia ceny.
    Czasem łatwo się pogubić,
    bo nie wiemy czego chcemy.

    Więc łapiemy co popadnie
    jeśli tylko jest w zasięgu.
    W świecie rozbudzonych pragnień
    często roi się od błędów.

    Droga staje się nam kręta;
    życie stwarza ciągłą presję.
    Na skutek gonitwy tempa.
    nie ma miejsca na refleksję.

    Co faktycznie wartościowe?
    A co tylko blaskiem kusi?
    O coś, co zaprząta głowę
    możesz walczyć, lecz nie musisz.

    Nie potrzeba ślepo gonić,
    by zdobywać rzeczy zbędne.
    Szkoda bezsensownie trwonić
    czas bezcenny i energią.

    Może warto się zatrzymać,
    porozmyślać dłuższą chwilę
    i samego siebie spytać,
    po co tak naprawdę żyję.

  14. Powiedział - "jestem Krzysztof".
    Tak zaczyna się nasza historia
    Samo z siebie tak wyszło,
    że odparła mu "miło mi - Wiktoria".

    Potem razem usiedli
    na ławeczce w romantycznym parku.
    Wspólnie paluszki zjedli,
    wypijając w zadumie po browarku.

    Pogadali o życiu,
    o przeszłości, planach i pogodzie.
    I przy zgodnym serc biciu;
    tak zwyczajnie, zakochali się w sobie.

    Była to piękna miłość.
    Pełna wzruszeń, ciepła i nadziei.
    Wspólną widzieli przyszłość
    wierząc, że karma się nigdy nie zmieni.

    Ich wiara była ślepa
    Chłonęli dobro, ich świat był piękny,
    lecz cechą jest człowieka,
    że jest omylny i popełnia błędy.

    Pewnej przeklęte nocy
    nastąpił koniec, czar nagle prysnął.
    Krzysztof tak prosto w oczy
    wyznał Wiktorii, że przespał się z Izką.

    Zbędne stały się słowa
    Wzięła brzytwę i wybiegła cicho
    Nie ważne, że żałował
    i zarzekał, że naprawić chce wszystko.

    Tam gdzie się poznawali
    Na tej ławeczce w podmiejskim parku,
    Wśród pachnących konwalii
    Dwóch przechodniów odnalazło ją martwą

     
  15. Kròtka historia o miłości

    Powiedział - "jestem Krzysztof".
    Tak zaczyna się nasza historia
    Samo z siebie tak wyszło,
    że odparła mu "miło mi - Wiktoria".

    Potem razem usiedli
    na ławeczce w romantycznym parku.
    Wspólnie paluszki zjedli,
    wypijając w zadumie po browarku.

    Pogadali o życiu,
    o przeszłości, planach i pogodzie.
    I przy zgodnym serc biciu;
    tak zwyczajnie, zakochali się w sobie.

    Była to piękna miłość.
    Pełna wzruszeń, ciepła i nadziei.
    Wspólną widzieli przyszłość
    wierząc, że karma się nigdy nie zmieni.

    Ich wiara była ślepa
    Chłonęli dobro, ich świat był piękny,
    lecz cechą jest człowieka,
    że jest omylny i popełnia błędy.

    Pewnej przeklęte nocy
    nastąpił koniec, czar nagle prysnął.
    Krzysztof tak prosto w oczy
    wyznał Wiktorii, że przespał się z Izką.

    Zbędne stały się słowa
    Wzięła brzytwę i wybiegła cicho
    Nie ważne, że żałował
    i zarzekał, że naprawić chce wszystko.

    Tam gdzie się poznawali
    Na tej ławeczce w podmiejskim parku,
    Wśród pachnących konwalii
    Dwóch przechodniów odnalazło ją martwą.
  16. Sen

    Prześliczny sen dzisiaj miałem
    Widziałem w nim jak bez zakwita
    Piękny zapach bzu przenika do tych jaskiń
    Gdzie się kryją mali ludzie

    Prześliczny sen dzisiaj miałem
    Widziałem w nim jak ptak śpiewa
    Tego ptaka śpiew rozgrzewa wielkie serca
    Które kryją mali ludzie

    Prześliczny sen dzisiaj miałem
    Morskie fale mocno biły
    Wiatr i fale moc wzbudziły
    W wielkich sercach małych ludzi

    Nagle sen w koszmar się zmienia
    Lecz piękniejszej chwili nie ma
    Gdy z jaskini swej wychodzi
    Mały człowiek

    Prześliczny sen dzisiaj miałem
  17.  

    Zawsze wybieraj dobro i unikaj przy tym zła,

    wykorzystaj każdą chwile ile tylko się da

    Patrząc ludziom prosta w oczy dostrzeżesz w nich więcej

    Kiedy z ust popłyną słowa, odezwie się serce.

     

    Nie przestawaj szukać sensu, gdy zasypie drogę,

    ściągnij gwiazdkę z nieba, przecież „chcę” oznacza „mogę”

    Nie ustawaj w pół drogi zmierzając w słuszną stronę;

    W sercu miej szaleństwo, w głowie myśli oswojone.

     

    Słuchaj, co mówią starsi. Szanuj też zdanie młodych;

    unikaj konfliktów – z ludźmi zawsze szukaj zgody

    Wyrywając chwasty, doceń też przy tym kwiatów piękno

    Uśmiechaj się szczerze, każdy dzień to twoje święto.

     

    I zatańczy wtedy woda, wiatr przywoła Wiosnę

    Wtedy wreszcie możesz poczuć, jakie to proste,

    jakie proste...

     

    * Mądrość to zdolność do niekomplikowania sobie życia.

  18. Bardzo prawdziwy przekaz. Lekka klimatyczna fraszka.

    1 godzinę temu, Kompot z ironii napisał:

    Cóż za wysiłek

    Ledwo już żyją

    Żeby w szczelinę dziś wcisnąć kartkę

    Tu trochę niegramatycznie

    Jak można ledwo już żyć, żeby wciskać kartkę. :)

  19. Pusta świątynia

     

    Zacznij działać, nim ktoś cię zaskoczy.

    Bądź gotowy, nim ktoś cię uprzedzi.

    Zanim jeszcze na złą drogę zboczysz,

    posyp głowę i idź do spowiedzi.

     

    Do bliźniego nie wyciągaj ręki;

    za to klęknij i złóż obie dłonie.

    Trzymaj myśli najdalej od śmierci,

    zanim jeszcze nadejdzie twój koniec.

     

    Nie ustępuj gdy cofną się słabi.

    Nie wybaczaj, gdy ktoś ci wybacza.

    Chwytaj ścierwo i rozszarpuj kłami;

    złóż w ofierze baranka - i brata.

  20.  

    Dusza z ciała uleciała
    bo klatka była za mała.
    Teraz po bezdrożach krąży.
    Poszukuje miejsca swego;
    nie puka, nie prosi, nie zasypia.

    Gdzieś w głębi lasu
    zwodzony most,
    na nim podróżnik przystanie
    i zastanowi się, chwilę pomyśli.
    Nie ucieknie, nie zwątpi, nie przeminie

    Słowa giną, wątpi umysł:
    głucha cisza i wołanie.
    Dusza z ciała uciekła
    do piekła.
    I nie zmartwychwstanie.
  21. czas żuję i wypluwam
    myślami wybiegam w podróże
    i nie powracam pod żadnym pozorem
    szukając prawdy zmagam się
    ze szczęściem
    z nadzieją
    z bólem
    potrafię policzyć każdy oddech
    łamiąc sobie głowę
    jak mam na imię
    za szybą bawią się dzieci
    słyszę ich głosy
    one kłócą się kto pójdzie po piłkę
    do krwiobiegu wylali pomyje
    odgryzam stopę z sidła
    idę dalej

×
×
  • Dodaj nową pozycję...