chowają mnie w szufladach niepamięci w stosach
książek które przetrzymują skarmelizowane łzy
w tomikach wierszy gałązki warkoczy
na pocztówkach moje imiona które już wyblakły
oderwali ode mnie tożsamość
jestem kodem
zlepkiem cyfr
przypieczętowanymi ich nazwiskiem w kolorze czerwonym
ostrzegawczym
codziennie rano włosami wycieram sztućce
a mokrymi opuszkami palców zbieram lepki kurz
plastrami światła karmię swoją duszę
wieczorem
dostaję wypłatę w postaci pastylek
na moje szaleństwo
a ja tylko
jestem