Napisałem , pierwszy wiersz od 10 lat. . Wiersz surrealistyczny. Jeszcze wiele pracy przede mną. Proszę o wyrozumiałość. w którym kierunku iść.
Wiersz o miłości platonicznej.
Miłość duchowa.
Twoja dziwna wyobraźnią, nie do wyleczenia i chora psychika.
Stabilna jak płynąca szybko rzeka.
Inteligenta jak niebieska pszczoła w ogrodzie.
Kreatywna jak zerwany kawałek gazety.
Sprawiła, że zakochałeś od pierwszego do ostatniego wejrzenia .
Nie ty się zakochałeś ale twój specyficzny z pojemnością dwóch giga bajtów mózg.
Nie liczy się wygląd tej osoby, nie liczy się charakter, nie liczy się chemia.
Jesteś zakochany , jak zaprogramowana tanio sztuczna inteligencja.
Widzisz jej zjawiskowo piękny wygląd tylko twoja chorą wyobraźnia.
Słyszysz jej anielski głos tylko poprzez halucynacje.
Czujesz przyjemny jej dotyk, dotykając miękka i jedwabista poduszkę.
To wystarczy aby poczuć czerwone motyle a nawet ziejącego ogniem smoka w brzuchu.
Jesteś zamyślony, zakochany, przecież tak w iluzji jesteście sobie oddani.
Słyszysz głosy, że ona Cie tez kocha, a to tylko echo z koncertu życzeń
W końcu lekko udaje Ci się wyleczyć i spada kawałek skały z marsa prosto na twoja głowę.
Ona Cie nie kocha, twoja nieziemska energia się osłabia i pojawiają się w oczach żółte łzy.
I nie chce Ci się już nie tylko na tej planecie ale we wszechświecie żyć.