Do świata nowego drzwi się otwarły.
Marzenia senne dawno już umarły.
Na ich miejsce rzeczywistość się wdarla,
Co z mych mar życie ukradła.
Łączą się dwa światy różnorodne.
Cierpiące oblicze realności chłodne,
Wraz z magicznym wprost z mej podświadomości.
Wszystko, co złe obrócą w kości.
Przez bramy wrota przechodzę pewnym krokiem.
Okalając piękno krainy mym okiem.
Cisza przenikania mnie otacza.
Nie słychać jak życie swój krąg zatacza.
Wchodzę do lasu kwitnącej wiśni.
Wolnego od wszelkiej nienawiści.
Otacza mnie zapach kwiatowe woni
I blask odbijający się w toni.
Ścieżki wyłożone wodnym brakiem
Płytki i przejrzystym płyną strumykiem.
Zewsząd biel i ład się przebija
Nafnaturalna czystość w strumieniu odbija.
Z białej trawy, co ziemię okala
Co trzy metry szkarłatna róża rozwinąć się stara.
Przyglądam się jej - niby ukradkiem.
A ona rozwijać się zaczyna - niby przypadkiem.
Ogród idealnością wręcz przeraża
Normalnego człowieka upokarza.
Lecz u mnie fascynację wywołuje
I nerwy zszarpane do snu nawołuje.
Więc dalej kroczę ścieżką wodnej toni.
Mając nadzieję że las me lęki ukoi,
Nowy Świat przede mną odsłoni
I na władzę w nim mi pozwoli.