Żeglarz mórz gdzie nie ma wody, niezręczny kowal,
Wędrowiec co nic nie widział i nigdzie nie był,
Malarz, co w życiu żadnego obrazu nie namalował,
Gdzie przejdę, zostawię ruinę, pustkę i pył.
Ale idę. Nie bacząc na żadne strony,
Z duchem młodym, życia łaknącym i jego wrażeń,
Idę, gdzie nurt zabierze, jak zwykle spóźniony,
lecz dumny, pewny, próbując dogonić marzeń.
Szarpany rozkazami prądów róznorakich,
Jedne do przodu, drugie w swoją stronę ciągną,
Kurs, bez ustanku, obejmuję swój, jednaki!
Gdy wicher złowrogi, pieśń bezlitosną nuci,
Głowę podnoszę i z jeszcze większym zapałem,
Idę, bo los łaskawy po trzykroć mi zwróci!
Co sądzicie? Wszelka krytyka mile widziana. Jestem typem człowieka, który woli dostać ochrzan, niż pochwały, także czepiajcie się czego się da ;3