-
Postów
56 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
1
Odpowiedzi opublikowane przez Natalia Urbaniak
-
-
Kominek zgaśnie podczas wiosłowania i na dodatek okopci niebieską powłokę swych ścian. Okna się wypatrzą od deszczu, będą skrzypieć i wpuszczać chłód. Jedwab przesiąknie dymem na dużym łóżku, te się rozkaszle skrzypaniem. Ogród i różnokolorowe kwiaty połkną dom, chwasty połkną ogród i kwiaty. Śniadanie ostygnie tak bardzo, że nikomu już nie będzie się chciało go robić. Jezioro zostanie, chłodne jak oko cynika. Pisklęta będą śpiewać tenorem a Ty na leżąco... będziesz to wszystko malować w swojej pozie oddania, paznokciami na zbroi żuka.
1 -
To mój problem... krnąbrny rumak zwany pospiechem...
0 -
ależ Czarku, to nie opinia... to szelest liści w płonącym ognisku, wiatr rozdmuchanej żałości na polu, krzyk czarnych punktów pod szarugą niebios, nie... to nie opinia
0 -
Przejmuję się Tylko sobą bo za słaba jestem na resztę...
1 -
w pocie słońca drążę noce
i zwiedzam miasto w taksówkach
dotyka mnie przepych nędzarzy
dotyka dłońmi tych co za starzy
i kuszę milczeniem
zerkając ostrożnie, przebierają, mijają
pokornieję zwątpieniem4 -
może... ale czy się da
0 -
wierszyk brzmi lekko...
a to temat jak armata
0 -
14 minut temu, beta_b napisał:
Nie wiem jak to przyjmiesz
dusza z duszy :)
0 -
9 minut temu, Jacek_K napisał:
A mnie się śni starość w samotności białego parapetu, ze łzami na szybach deszczu.
0 -
Czyściec jak sama nazwa wskazuje musi lśnić... do czysta
Powiedz co oni by tam zrobili bez upadłych kobiet?
1 -
nie pozwala wyzionąć ducha... bo i tam ktoś musi sprzątać
0 -
Nadchodzą czasem dni
że plotę trzy po trzy
że rozglądam się jak na uwięzi
szukając smukłej gałęziNadchodzą noce
że nie starczają koce
że smutku się dławię
choć doskonale bawięNadchodzi dojrzałość
ochota na stałość
na miejsce przy stole
w swojej kuchni wolęi ty opuszczona panno wątpliwości
straszysz mnie widmem bezczelnej starościI ty co byłaś dla oczu zbawieniem
stajesz się znużonym wspomnieniem westchnieniemKładę się na na prostokącie marmurowego kamienia
czekam dzień miesiąc nic się nie zmienia
tylko listy pisze wiatr i drze się do ucha
zamknij się! - krzyczę... nie słucha
3 -
mężczyzno z niemego spojrzenia
co ja mam z Tobą wspólnego
mój los drogi nie zmieniai że możesz mnie mieć za nic
co mogę mieć z Tobą wspólnego
prócz kroku za krawędź granikiwasz rozżaloną głową
że mogę mieć wszystko
być całą połowąże gwarancja - skała na papierze
co z tego wynika
nie wierzęnamawiasz mnie cud po cudzie
i tak uparcie sześć dni
aż się dziwią ludzieże zanim gady stracą głowę
spadnie na nas wstyd
przez całości połowęzrozumiesz to w mig
nim sito i dłuto ochłonie
od prochu i gliny
na dnie oczu twego skłonie
się zabliźnimy
1 -
Wczoraj przyszedł do mnie chłopczyk
wyszedł mężczyzna
mieszaliśmy we krwi oceanów
a na parapetach gołębie uprawiały tangoWczoraj była noc nad noce
której nie zapomnę długo
niepokój zwiesił się na oparciu krzesła
w gęstwinie miejskich cieni pareja tomada podejrzaneNiepewność ostrego smaku
ledwo za sobą zdążyłam
i wyszedł pijany, przewracając latarnie
jedna po drugiej, leci szkło na chodnikiLiczę i wszystko się zgadza
wyrazy wdzięczności
gniotę w dłoni ponuro
ze złości
3 -
-
-
ach tak... bo odwróciłam zwrotkę, stąd te powtórzenie... jak zmienię to nie będzie zabiegu
0 -
1 minutę temu, beta_bez_alfy napisał:
Natalio,
wiersz klimatyczny, podoba mi się.
Ale po raz drugi "zawczas" przeszkadza mi w lekturze, wracam do niego, wybijając się z całości.
Skojarzył mi się z moim starszym tekstem, temat inny, ale wklejam.
Mo_czary
Wołałam w odmęty
rzęsiście zamglone
rozpaczy mydliną
wzywałam gdzie myśli
korzenie tarmoszą
uśmiechy gdzie giną
gdzie gnie się i plącze
i ciało zmęczone
owija liana
gdzie pieśń gorzką snułam
rycerzu mój z bajki
by nie czuć się sama.Pozdrawiam
bb
Wow... to jest dobre... naprawdę poczułam bzyczenie komara i zgnitą zieleń, poszarpana do krwi spacerowałam na palcach piosenką samotności. Zaraz spojrzę na ten zawczas.
0 -
fochy nie z mojej wiochy
0 -
i słusznie... pisałam za szybko na wyścigi z sekundnikiem
zmieniłam za dobrą radą
1 -
otulona po uszy szłam przez cały ranek
krawędzią wilgotnego lasu
w martwych dłoniach niosłam
subtelne naczynie
by przechylić czarę goryczy zawczasugorzkie krople
łzy jak sople
oczu ciążą
usta zwiążąotulona po uszy szłam tego wieczora
wąskim pasem doliny
ściskając w ramionach
znalezione zioła
przyprawię nimi
odkupienie winy
bezwstydnie zmuszonaupokorzona po gęstość zawczasu
goryczy czarę przechylić mi przyjdzie
połknę z przytupem
lekarstwo na wszystko
a on będzie dalekoz pochodnią na czole
rozpali na nowo
tak wolę5 -
Głęboki temat... ale moim zdaniem potknąłeś się o prozę... i ciągle machasz rękoma by odzyskać równowagę.
0 -
słuszne słowa... dzięki D.
0 -
po drugiej stronie zdjęcia...
wygodniej
0
Wakacje
w Proza - opowiadania i nie tylko
Opublikowano
Ja...? To przecież Twoje dzieło, ja tylko uniosłam się w Twojej pieśni...