Biegnę, uciekam i nie mam gdzie.
Wołam i nie mam kogo.
Gonią, ścigają, ścigają mnie
bezpolem, bezmiedzą, bezdrogą.
Biegnę, uciekam przez las, przez bród,
a las mnie ściga przez brodzie,
tysiące ramion, tysiące nóg
mnie goni, uciekam jak złodziej.
Okradłam las z żywicznych drzew,
iglaste wyrwałam palce,
szelest i szmer i cień i śpiew
w pajęczej skryłam woalce.
W pajęczą nić zaplotłam ćmy,
pająki, żuki, stonogi,
szemrzącej trawy ranne łzy
chwyciłam w zachwyt i w nogi.
Biegnę, uciekam
od zjaw, od zwid
wiersz mi się w głowie miota.
Złap mnie, uratuj!
I nic I nikt
...błazen
...poeta
...idiota