Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Połeta

Użytkownicy
  • Postów

    348
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Połeta

  1. Nie lubię forum, poezji nie rozumiem, 
    bom głupi i chory,


    wyostrzone wyrazy,
    wysublimowane gusta,
    łacińskie frazy, 

    aluzje niepojęte, polot i finezyja


    mieszanki Manna i Maleńczuka
    oceniającego niedoszłe gwiazdy.

     

    Na Boga!
    Jestem na nie!

     

    Poezja?  Pretensjonalne błoto
    w którym taplają się inteligentne świnie 
    żywiące się padliną, szlugiem i browarem.


    Mniemają że są lepsi,

    ale to iluzja
    napompowana kupą
    ich egotycznych głów.
    Kłócą się i propsują na przemian,
    kiszą się  w słowach,
    jak sosie własnym,
    gity w ciupie.
     

  2. Babcia była wiedząca, a mawiała mu tak:

     

    "póki w niego nie uwierzysz on nie będzie mógł zrobić Ci krzywdy"

    Przypomniał sobie i pomyślał

     

    Boje się babciu! 
    że po śmierci przyjdzie mi znowu walczyć 


    z otchłanią

     

    tam nie pomogą tabletki


    wszystko co w nim 
    stanie  się w całej okazałości

     

     

    Diabeł zapyta
    ,gdzie chcesz?
    on odpowie że 
    do biblioteki,

    ma tyle pytań.

     

    Wtedy jego chory umysł na złość stworzy piekło
    które pochłonie go na wieki wieków!

     

    Oby w nim nie było kaftanów.
     

  3. Moje duchowe ego powtarza Sobie
    musisz zniknąć nim nadejdzie zachód
    rośnie do niebotycznych rozmiarów
    aż pewnego dnia pęknie z hukiem

     

    Świat wiruje jak balon ze spuszczonym powietrzem
    czy może ktoś tu chce nas wykorzystać?

    Nie zgadzam się na loty w kosmos też, 


    myślę i

     

    słyszę szyderczy śmiech diabła śpiewającego  w MTv
     o wszystkim co powinieneś wiedzieć o 
    prawdzie w którą nie uwierzy człowiek
    póki nie zamknie oczu, nie złapie za ster
    i obmyje się we krwi swojego serca.

     

    Tymczasem słodkich snów 

     

     

  4.     

               Położyłem się na plecach i włożyłem poduszkę pod kolana tak aby nogi były lekko ugięte. Kładłem się już regularnie  od ponad półtora miesiąca . Szybko zorientowałem się że ta pozycja zapewnia mi najdłuższe okresy rozluźnionych nóg i rąk. Miałem wrażenie że zrelaksowane ciało sprzyja skupieniu. Na początku były koce, potem przerzuciłem się na kanapę mimo iż wiedziałem że tego się nie zaleca.


                Pierwsza zmiana jaka się zadziała to awersja do mięsa. Nie umiałem  pogodzić w sobie medytacji i jednoczesnego pożywiania się mięsem. Gdzieś przeczytałem że mnisi buddyjscy są wegetarianami. Ja nie umiałem stać się taki na zawołanie. Nie była to kwestia strzępek informacji jakie miałem o dharmie, lecz silny konflikt rozgorzały w wnętrzu duszy.
     Muszę przyznać że kiedy maiłem 26 lat byłem niemal kompletnym kretynem! Świerzym sierotą. Potrzeba i chęć pracy z umysłem wnikała z ogromnego ciężaru i cierpienia jaki za sobą niósł bałagan który miałem w głowie. Chwila przerwy była mocno wskazana. Jednak siadałem nie oczekując już cudów byłem pokonany i nie spodziewałem się niczego.
         

                Do  medytacji wybierałem ten moment dnia kiedy  byłem mocno pobudzony i wiedziałem że  nie zasnę. "Do Medytacji" no właśnie nazywałem to medytacją i chyba nią było bo liczyłem od jednego do dziesięciu w kółko wyobrażając sobie że piszę te cyfry w ciemności pod powiekami. Zaczynałem od pięciu minut jednak czas zwiększył się progresywnie do  pięćdziesięciu lub dłużej. Bez przymuszania się.
                Tym razem jednak było inaczej. Doświadczyłem czegoś i było to olśniewające. Z początku jasne światło wpłynęło mi pod powieki  a ja liczyłem dalej bez najmniejszego "zająknięcia" Potem gdy światło już zadomowiło się we mnie, mogłem przestać liczyć i tylko obserwować. Tak też uczyniłem. Wkrótce poczułem się jak  by Ktoś wpuścił mi odrobię łaski do głowy. Świadomość stała się przytłaczająca. Zdałem sobie sprawę z bałaganu i ogromu śmieci które miałem w głowie. Z tego jak kształtowało mnie otoczenie i wydarzenia przez te wszystkie lata. Całe życie przeleciało mi przez głowę. 
                Po raz pierwszy przyznałem że sam nie dam rady. Owinąłem się kocem i zapłakałem.

           

               Wiedziałem iż stoję na skraju przepaści. Krok w tył to powrót do normalności , a krok w przód będzie skokiem ryzyka. Skokiem w otchłań po nic. Zastanawiałem się czy wybrałem dobrą decyzję wtedy.


    Czemu taką świadomą?


                   Trudno powiedzieć, ale pewne sprawy krzyczały we mnie za głośno abym ich nie mógł olać jak wszystko wtedy we mnie . 

    Teraz jestem spokojniejszy choć nie doliczam już czysto nawet do dziesięciu.

  5. Kiedy uczeń jest gotowy zjawia się mistrz by zawołać go po imieniu,
    tym czasem człowiek żyje jak potrafi, stara się bardziej,
    tuli w umyśle moment spotkania,
    wie że to nie ten dzień, ani jutrzenka,
    tęskni mocno jak za matulą,
    wie już że nie jest zwierzęciem,
    droga zaprowadzi go po czerwonym węglu aż po skok w ogień,
    droga zadba o niego gdy zabraknie mu sił.
    Idzie ścieżką, ręce muskają krzewy i trawę,
    a w gęsią skórę powiewa wiatr, 
    oczy tulą słońce które pozwala,
    czy będzie widział jak dziecko kiedy przyjdzie jego zachód?

    •  
  6. To wariat

    pedałuje jak na rowerze, 
    łańcuch leży sobie
    on w kółko szuka, przeskakuje 
    z patentu na patent!
    plan za planem
    dzień za dniem,
    latami
    niepogodzony
    jak by życie nie mogło sobie bez niego poradzić
    jak by musiało być poukładane w schemat
    a przecież radzi sobie prawie doskonale

    on wie że należy puścić 
    przestać walczyć
    wysrać ten ubrudzony gównem ogon
    ten błąd w oprogramowaniu 
    i zacząć żyć 
    pisać 

    choćby na kolanie

    na golasa
    ale tylko dziś!
    bo jutro będzie kimś innym
    kimś bez
    patentu
    bez recepty
    kimś przegranym
    tutaj nie pomogą nawet elektrowstrząsy 
    bo
    jednak jest trupem
    co ciągle tylko próbuje
    żyć,

    Z coraz większym zaciekawieniem

    spoglądając w przyszłość.
     

  7. Trzaski desek w stodole, jak

    keisaku umarłych zwycięzców,
    upominają 

     

    -licz  

     

    Krople deszczu jak
    łzy dumnej matki
    spływają śladami blizn.

     

    Ból w kolanach koi pustkę,
    przypomina o tym że warto

     

    Być

     

    Szukaj dalej, stęskniony.
    Szukaj sposobu na
    przeżywanie życia lepiej,

    słuchaj pośród leśnych ołtarzy,

    boskich rad

     

    oto ona

     

    haust spokoju w morzu szarości,
    krótka lekcja pokory,
    nie poruszaj ciszy,
    bądź cierpliwy
    pozwól niech to ona dotknie Cię

     

×
×
  • Dodaj nową pozycję...