Noszę w sobie rzekę
o wartkim i nieuregulowanym nurcie.
taką co świeci
światłem odbitym w dzień
A w nocy
wykrzywia rzeczywistość
pulsującymi refleksami.
Noszę wiatr.
zmienny i bez struktury
- ożywia morze
rozbudza nadzieje niefrasobliwego żeglarza.
co rano uparcie karmi przypływ
Noszę też ogień
niestety policzalny.
Ogrzeję nim przyjaciela
I może
tylko może
Spopielę wroga.
Teraz już musisz być ostrożny
Bo jak znowu zgaśnie...