Coś mnie dusi, trzyma jak niewolnika na łańcuchu który czasami z jakiegoś dziwnego powodu
wydłuża się tak abym zaznał choć trochę szczęścia,
tak aby cierpieć w tej niewoli jeszcze bardziej.
Czy to dusza nie zgadza się na życie w takiej sytuacji czy ciało chce czegoś więcej niż
pozornego istnienia.
Świadom swojej klatki walczę, im mocniej tym bardziej odczuwam ciosy,
ciosy które zadaje sobie sam.
Pytanie brzmi co pierwsze da za wygrana,
czy klatka w której ktoś mnie uwięził czy ja który ją zbudowałem.