Nie być może jest
seledynowo,
swędzi w stopę,
jasno, choć oko wykol.
Nie być - raczej nic niż coś,
nie zimno nie ciepło,
nie mądrze nie głupio,
dziura małym palcem
w mokrym piachu.
W nie być pewnie wcale nie gra Mozart,
tylko Radio Grudziądz
i peruwiańscy Indianie
na tych cholernych piszczałkach.
W nie być - powiadają - eklektyczne pogrzeby:
pop-sybaryta, kadisz progresywny,
"Wszystkie rybki", "Daj mu wieczne".
W nie być podobno można pobyć turem,
ale zaraz gonią.
Na tura duży popyt. Zapisy.
W nie być może mówi się
"wziąść", "naten czas",
pisze się "kóra".
Nie wiadomo.
A ja, inżynierze, lubię być przygotowany:
zawsze pod linijkę,
pan odtąd dotąd,
więc ćwiczę.
Nakrywam głowę seledynową kapą,
zatykam uszy,
mówię:
"Nie ma mnie dla nikogo".