Niby nic, a jednak coś.
Coś za mną łazi.
Odganiam jak muchę szamańskim gestem
Bo widzisz, jakoś mi to wadzi.
A coś ostatnio jestem...
Wrażliwa.
I spać nie mogę, bo dręczy mnie myśl taka
Że mało się czuję żywa
Nosząc za sobą cień tego prostaka
Co tylko w przeszłości był raz jeden kimś.
Teraz to coś spać mi nie daje!
A ja wiąż udaję, udaję przed tym czymś
Że go nie poznaję.
Przecież to nie jestem już Ja!
Na samą myśl obrzydzenie mnie bierze, że to coś...
Było mną a ja byłam...
Dotykam ciała, by poczuć granic życia
Stać się jednym swym obrazem.
Mogę już?
W końcu być boskich snów kolażem?
I wnet rozumiem, że nie mogę się dzielić
Na jedno i drugie, bo jesteśmy wciąż razem.
Przeszłości nie da się przed sobą zataić
I każda jaźń drwić będzie z poprzedniej
By zgubić się w kolejnej
Aż w końcu je pożre ten wielki potwór morto.