
Hubert_Winczewski
Użytkownicy-
Postów
8 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Hubert_Winczewski
-
Dom dla dzieci
Hubert_Winczewski odpowiedział(a) na Hubert_Winczewski utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
W snach skąd pamiętam, nie byli życzliwi... Patrzyli się na mnie, jak na życie chciwi. Ze spodni zdjęli pas! Pod łóżko wchodziłem, na wpół ułamane. Gdy strach wglądał oczy, gdy plecy krwią zlane. Kończył się dla mnie czas! Mój czas! Gdy obcy sprawdzili mój dom prześwietlili. Co sami zaczęli, sami też skończyli... Zabrali nawet psa! Do domu dla małych, jak złych tak niechcianych... Z pieczęcią zepsucia, skądże zabranych... Zesłali mnie, gdzie łza! Ma łza! Zamiast śnic po nocach, krzyczeli zlękani... Odcięci od świata od rodzin zabrani. Nie każdy był, jak ja! Nie wszędzie był szantaż, na płacz dziecka powód. Wystarczy że ktoś dał, nieprawdziwy dowód. Dziecko zabrała mgła! Zła mgła! Swych rodzin nie znali ich rąk nie zaznali. Rodząc się karty od swych losów wybrali... Jakby winni byli snów! Gdy głośno klaskali, śpiewali biegali... Marząc gdy przyszedł ktoś by ich już zabrali. Ja sam siedziałem znów! I znów! To wszak nie ich wina, że ich świat się spaczył. Dobrze to wie ten, kto też sam to zobaczył. Widział w oczach strach! Gdy lęk przed spojrzeniem, do czegoś dążeniem. Był wciąż im wpajany, miłości skrzywieniem. Nawet w najsłodszych snach! Ich snach! Od rana do nocy, spirali przemocy. Żyliśmy w domu, dla dzieci pomocy. Pomnieliśmy co wiatr! Gdy jako dorośli szliśmy ku wolności... Nie znaliśmy świata prawdziwej zazdrości.. Nie wiedzieliśmy co i jak! Jak! -
Galeon narodowy
Hubert_Winczewski odpowiedział(a) na Hubert_Winczewski utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Czy tak było zawsze? Na kraj można liczyć? Gdy naszą historię, jednako rozliczyć? Gdy naród odpływa, gdy burty, strzaskane... Przez falę języków, na orła wstawiane. Stare nadal stoją, zatwardziałe dęby... Z korzeniem mocnym, aż są nam kotwicą. Wczepiona w fale, i pochmurne kłęby. Lecz serca nie boli, bo młodzi nie widzą... Przecież gdy już drzewa, upadną wyrwane. Nic nie pozostanie, li galeon dalej. Już się nie obudzą, godło, hymn śpiewany... Będziemy płynąć, inni tyle że stalej. I gdzie dopłyniemy, gdy lądy zabrane? Gdzie zacumujemy, gdy nie chce nas już klif? Od swojego portu, te mile, nieznane. Gdzie nadal historia, i li serce się tli... Cóż że jest tam port nasz, wiara i nadzieja? Nadzieja matką głupich, i naszą aż wstyd. Przecież była zbroją, gdy byłą zawieja. Kiedy to od nadziei, zależał nasz byt. Gdy zaś na wojenkę, nasz galeon ruszał. Ze zbroją nadziei i z mieczem ze krwi. Orzeł na ramieniu, co walczyć nie musiał. Biliśmy się za niebo, co dla nas wciąż grzmi. Jak czyny przeliczyć, czyny i podboje? Czy by wyszła prawda, czy sława na swoje? Zostawić można myśl, tą tym co zamarli. Wciąż są historią, więc jeszcze nie umarli. Razem z narodem, już nie w galeonie... A małej szalupie, z dziurą na środku. Czy chwycą się brzytwy, i skoczą do zgonu... Ja skoczę w dziurę, łatać ją w zarodku. I sam na statku, na wody spadku... Wypłynę w wody, nieznane... Komentarze co złe albo bez sensu mile widziane :D -
Mała armia
Hubert_Winczewski odpowiedział(a) na Hubert_Winczewski utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Mała armia z serduszkiem orzełka Przez barykady przemykają jak cień Może to w tedy była pomyłka Może ostatni tam był dla nich dzień Za nim ojców, ich duszyczki znalazły Tu na ziemi nazbyt wcześnie padając Gdy koperty w ich dłoniach zamarzały Odeszły jeszcze życia nie zaznając Tak więc idź tam pod pomnik żołnierza Za którego roniono łzy Serce podnieś zza swego kołnierza Za orzełka i wieczne sny Tak więc idź, gdzie ich dłonie padały Gdzie już został ich wieczny sen Gdzie po dzieciach pomniki zostały Byś bez strachu witał dziś dzień -
Historia kołem z ksiąg
Hubert_Winczewski odpowiedział(a) na Hubert_Winczewski utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
To spada zimna z nieba kropelka. Waląc w chodniki z szumem fal. Z małych kropelek kałuża wielka. Niebo piorun rozcina w dal. A chmury, się piętrzą. Z nieba iskry i pioruny gromkie lecą. Lecą ale nie spadają gdzieś znikają jasne kły. Co rusz werble ognia grają tam gdzie los jest zły. Wypalane jeszcze stoją stare mosty. A obok nich jasne światło grom zaprószy. Znikną tak jak wszystko niknie gdy historia nasza pszczy. A gdy znowu błysk zobaczysz to nowe mosty będą trzy. Słońce przychodzi i niebo się jarzy. W lasach zaś już znika mrok. Na rynku kupiec towar waży. Gdy nagle wypada mu z jego rąk. Spada w mgnieniu i się rozpada. Tak jak wszystko wokół z czego los się składa. Spadnie raz i spadnie drugi i zatoczy nowy krąg. Jak historia się powtórzy, słowem z ksiąg. Jak gwiazdy się palą i świecą. Jak gdy zgasną na nic płomień trzymany świecą. Świecą zgaśnie się wypali knot wymienisz choć na nic. Bo trzeciego nie wymienisz bo nie ujrzysz nic. I drzewo na łące rozrasta się wielkie. I cieniem przysłania górski stok. Ostatnie wystało gdy znikły wszelkie. I ostatnie rzuca zimny mrok. Lecz zniknie i spadnie. Tak jak górski stok się stępi i zapadnie. I zostanie przestrzeń goła bez krzty cienia z szatą łąk. Nawet jeśli nikt do tego nie przyłożył rąk. Potem łąka, się rozrośnie. Drzewa wstaną a szczyt górski znów urośnie. Potem zniknie nów się waląc tak jak znika wszystko nam. Jedyne co zostanie to wieczny czas. Pamięć roztrząsać o wszystko można. Lecz tą pamięć o pamięci zapomną w net. Gdy kwiatów zobaczysz na łące rzędy. I po innych zapomnisz o tych sprzed. O różach, o mleczach. I o innych nie związanych małych rzeczach. Gdy cię lato znów zostanie to zapomnisz jak lód lśni. Za to w zimę znów zobaczysz z lodu kły. I staniesz, w środku wieków. I na oczy swe zobaczysz kilka dziejów. Znowu ujrzysz parę gromów, drzewa w śniegu co znów lśni. Parę grani co się kruszy i odwilż nową w mig. -
Lampa Stryja
Hubert_Winczewski odpowiedział(a) na Hubert_Winczewski utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Lwowski patrycjat, zapija się winem. Gdy wokół przezeń tłuszcza się pieni. Zasiadając w Galicji zrównani z Apollinem. Gdy chłopi są powietrzem karmieni. Z oddali jęk echa się rozbija piskliwy. W ubojni wieprze padają pod sobą. W końcu trzask słychać wnikliwy. I przeto się lampa zapala podemną. Rozrzaża sie wokół łuną czerwoną. Jak krew która spływa między nogami. Krew zwierząt zabitych raną pod głową. Gdy noc wszczyna taniec z aniołami. Dym dusi po domach jak worek od kata. Stryj w inferno, stojąc w popiuł się kładzie. W więzieniu od ognia rozpuszcza się krata. Miasto całe się kładzie w bezładzie. Od ognia dzień w nocy a w dzień dymią zgliszcza. Wieże się walą na ludzkie stosy. Żydzi biegają gdy ich płomień wyniszcza. Zrzucając dla wiarę swe losy Gdy dym w dzień opada, tłuszcza nadtchodzi. Rozgrabia co z gruzów wystaje. Szlachta w popiołach się z miasta rozchodzi. Gdy ruina się szara zostaje... ([u]Wiersz nawiązuje do katastrofalnego pożaru[/u], który miał miejsce 17 kwietnia 1886 w Stryju w Galicji, doszczętnie niszcząc miasto) -
Polak drzazga w oku
Hubert_Winczewski odpowiedział(a) na Hubert_Winczewski utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Nasz prezydent stary co rządził siedem lat Był na delegacjach,, zwiedził cały świat Na karku miał pół wieku, albo więcej dat Mówił że dla niego, polska złoty kwiat Jak to mówią inni, stary niedźwiedź spał Gdy go jakiś inny, w busie ostro brał Stary nasz prezydent, prezydenture dał I po drugiej turze, kto inny nam już stał Obiecywał wiele, co zrobi nie wiem sam Gdy choć część dotrzyma, głos swój jemu dam Lecz te obietnice, piękne to ja znam Nie spełni albo spełni, z pieniędzy które mam. A ten co przegnał stary choć pomysły czyjejś kradł Złotówki na dolary wymienić nie dał sam Franki i złotówki tak przeliczać chciał Bym po spłacie raty, miał tyle żebym jadł Nowy nasz prezydent mówi że władzą jest on Choć za nim stoi PiS, a przednim jest PO Gdy kadencje swoją zacznie, kwakać będzie ktoś Kto w szufladzie siedział i z carem pójdzie w pląs Jak świat światem stary, w sejmie pełno zdrad Każdy z każdym kręci, i szuka zdrady ślad Teraz ktoś zapewne oszuka cały świat Powie że jest lepiej, a przecież jest na wspak Czy warto w Polsce siedzieć, czy może w zachód gnać Nie wiem może warto, swoje miejsce trzeba znać Z kartką już nie trzeba, jak za komuny stać W końcu teraz można, wszędzie wszystko brać Nie wiem czemu Polska, to taki biedny kraj Skoro dla bogaczy, to istny cudny raj FISKUS KRUS i ZUS, te instytucje znaj Do twych drzwi zapukają, kiedyś mówiąc daj Polska sprawiedliwość, każdy mówi że ją ma Polska praworządność, jaka jest wie kto tu był Sprawiedliwość jest, choć nie ma kto ją zna A prawo tak dziurawe, że obejdzie je dziś szczyl Rolnicy i lekarze, strajkują dziś co sił Choć dziś o te prace, każdy by się bił Rolnicy zamiast w pyle, tarzają się wśród róż I coś by chcieli trzepać, za swoje nic nie rusz Lekarz w kółko zrzędzi, że małą pensje ma Chociaż on zarabia więcej w miesiąc niż w rok ja I taki problem rośnie bo gdy komuś rząd coś da Wszystkie inne grupy by dać im też są za A rząd wciąż musi płacić, choć nie ma z czego brać I dobrze gdyby nie brał, a zamiast to miał dać Na dzieci i nierobów, ze swojej kasy płać Bo dzieci tych nierobie, a żuli nie chcę znać Lecz dzieci to są dzieci, nie ich wina gdy ich głód To myśmy tego winny gdy robimy z życia bród Zamiast chlania piwa, winniśmy iść do chód I sprawić by te dzieci miały start i samochód Prywatne chcą mieć lasy, lecz gdy rząd je nam da Ludzie żądni zysku je wyrżną gdzie się da A ludzie już wiedzą, co się stanie to lud zna Że polak będzie mądry gdy mu spłynie szkody łza Podpite Polskie twarze, ten obraz każdy zna Trudno tu o trzeźwych, niezapitych tak jak ja Tu flaszeczkę wódeczki, za pasem każdy ma Ale gdy poprosisz, nikt ci jej nie da Na starym kontynencie, szarańcza Polskich flag W Anglii jest nas pełno i pełno od nas strat Na wszystkich kontynentach, jest polaków w bród Choć w naszym pięknym kraju, wcale nie jest głód Nasze piękne molo, w Sopocie każdy zna I nasze polskie śmieci pływające tam w śród fal U naszych ekologów, szkicuje się już łza Bo brudy z naszych rzeczek, spływają w morską dal Jesteśmy wielce wierni, a za świętość jest nam bóg Za patronkę Maryja, matka boskich cnót Choć katolik alkocholik, dobrze cnoty zna Za ich wyginaniem, jest najbardziej za Więc Polak to stworzenie, które każdy zna Nieraz też ktoś myślał, że je okiełzna Lecz my jak drzazga w oku, drapiem ile sił Choćby nawet Niemiec, czy rusek znów nas bił Napisane pod wpływem ostatniej kampanii prezydenckiej... -
Na rubieżach spękanych serc
Hubert_Winczewski odpowiedział(a) na Hubert_Winczewski utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Gdyby była możliwość prosiłbym o wskazanie rodzaju poematu który popełniłem i czy czy jest wgl wiersz :D -
Na rubieżach spękanych serc
Hubert_Winczewski odpowiedział(a) na Hubert_Winczewski utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Na rubieżach spękanych serc. Odstawionych w kraniec z łez. Czas ucieka w oka kres. Dla nas samych pisząc pieść . O naszych dusz słowach... Niewymierzeni przez czas na rękach. Niewybadani przez cudze serca. Niezawierzeni w białych kartach. I połączeni jak dłonie w tańcach. Niezawiązani łańcuchem lodu. Niezamarznięci jak w ogniu morzu. Stykamy światy na swych palcach. Stykając ręce jak noc na gwiazdach. Na rubieżach spękanych serc. Odstawionych ucieka w oka kres. Dla nas samych pisząc pieść . O myślach i słowach... Nieobiecani jak nocna warta. Nieodgadnięci jak cicha karta. Z marzeniem w sercu brnąc przez morza. Świecąc w przepaści jak nocna zorza. Niedomarzeni jak myśl nicości. I niespokojni w namiętności. Nie odstawimy w spazmy ducha. Uśniemy tam gdzie cisza głucha. Na rubieżach spękanych serc. Odstwionych w kraniec z łez. Czas ucieka w oka kres. Dla nas samych pisząc pieść. O Naszych serc mowach...