Melodramatyczna plątanina
wspomnień baletowej sali,
gdzie płynęły
niezliczone tony snów, zamkniętych
w marmurowym tańcu bez słów.
Patrzyłam na nią z boku
w Meduzy wzroku jakby zaklęta.
Czułam narastającą agonię duszy,
co kruszy się niby cienki lód.
Widziałam, jak stacza się w przepaść,
jest tuż, tuż.
Wtem...
Runęła scena.
Skończony taniec.