Światło mieniące się w sercach pełnych nadzei
Powoli wypala się w oddali
Jak promyki słońca jesieni ostatnie
Któreśmy wczoraj ze smutkiem żegnali
I twoje słowa w mej głowie bębnią jak w pralce
I twoja twarz w mych myślach taka niewyraźna i blada
I znowu wszystko jest tak jak wczoraj
I znowu herbata jakaś taka gorzkawa
I świat w kolorach czerni jak zawsze na dole
I nieskończona biel na górze
A świat wiruje w diabelskim kole
Już słychać nadchodzącą burzę
I w mrok wychodzę nie widząc drogi
By łzy zatańczyły znów walca wraz z deszczem
I mokną spragnione życia nogi
I biegnę przeszyty pamięci dreszczem
Co pozostało nam na tym świecie?
Który aniołom skrzydła wyrywa
Prawdziwe piękno obraca w proch
A to co ulotne pięknym nazywa
I tylko we śnie nie boję się o Ciebie
I rozmawiamy śmiejąc się jak dzieci
Chciałbym tam zostać z tobą na zawsze
Uciec daleko z tej krainy śmierci
Poczuć się wolnym jak białe mewy
Pełni nadziei, szczęścia, miłości
Nigdy się nie bać i nie czuć gniewu
Cieszyć się życiem w beztroskiej radości