Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

div_ser

Użytkownicy
  • Postów

    8
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez div_ser

  1. div_ser

    Entomolog

    Entomolog z miasta Łodzi Kobiet nigdy nie uwodzi. Bo i po co. W garsonierze darmo je rozbiera bierze po bretońsku i dochodzi.
  2. świetne
  3. więc jeśliś żoną wykształciuchaalbo wprost mówiąc soliterai gdy świadomość ci doskwieraże on wulkanem nudy buchaI jeśli brak ci w życiu druhaDruha, co dmuchnie w pustkę życiemAbyś wiedziała, że posuchana szczęście nie przydarzy ci sięPluń na dokument co w archiwumdo śmierci twej zbutwieje prawieSię nie zawali uniwersumGdy się zapomnisz i po sprawieJuż nigdy jego mikroświataz nim nie podzielisz bo i po comarnować z nim kolejne latapowiew powietrza wdeptać w błoto ?Zaplątać się w labirynt maziutonąć i już nie wypłynąć ?Nawet się Bozia nie obrazii się zawaha czy cię przekląćGdy możesz z jego życia zniknąćZrób to czym prędzej, już o brzaskuBy jego treścią nie przeniknąćI nie zadusić się w potrzasku
  4. Studentka zaoczna na blogu pisze, że kocha i cierpi, ma mnóstwo polubień i wpisów, co dla mnie brzmią jak nekrolog Jest mądry, subtelny, wspaniały i śmiało patrzy jej w oczy, a ona rumieni się tylko, na palec nakręca loki Niewiele starszy jest od niej, z zajęć wychodzi ostatnia żeby zamienić z nim słowo i dać rozebrać się wzrokiem O krok jest miłość i szczęście, wie jednak od kilku godzin, że pech i wielka tragedia przeszkodzić mogą skutecznie Po wykluczeniu zazdrośnic, które są w życiu i w necie, płacząc na blogu zasięga rad koleżanek od serca Lekceważyła objawy, każdy odrzuca złe myśli, lecz teraz nawet sam google najgorszą diagnozę potwierdza Tak było w filmie "Love Story" - nowotwór, śmiertelna choroba, nie dała żadnej nadziei, nikt jej zaradzić nie zdołał Pocieszyć chcą koleżanki, łzy otrzeć lub chociaż przekląć przyczynę nieszczęść, cierpienia co burzy szczęście na wieczność Wolno złorzeczyć nieszczęściu, miotać przekleństwa, kalumnie, może wycofa się w trwodze, odejdzie, zaniknie, ucichnie Czasem z chorobą się wygra, nie zawsze wszystko skończone ... tu jednak los jest bezwzględny - jej wykładowca ma żonę. divser, 11 marca 2016
  5. Jeśli Cię nie ma, choć snem być chciej, Bym mógł, przez pustą, głuchą noc, W śnie utulonej piersi Twej Przesyłać pocałunków moc. A jeśli chcesz być - ze mną bądź, Co noc chciej ze mną być co dzień. Na skraju łóżka naga siądź, Senne marzenia w jawę zmień. Lecz zawsze, kiedy zniknąć masz, Wśród pocałunków rozpłyń się. Zatrzymam te, które mi dasz, By chwilę dłużej kochać Cię.
  6. Zamilkły marsze weselne I pożegnano już gości, A w przedpołudnie niedzielne Cicho łka z bezsilności Mężatka młoda i myśli - Dlaczego nie odróżniłam Miłości od nienawiści ? Pod byle jakim pozorem Mogłam wyzwolić się, zniknąć I choćby wczoraj wieczorem "Nie chcę" w kościele wykrzyknąć ! Cóż robić przez całe życie Z tak obcym dla mnie człowiekiem ? Noc każdą przepłakać skrycie ? Noc każda jest całym wiekiem ! Choć próbowała się zmuszać Uczucie chcąc wmówić sobie I własne myśli zagłuszać ... czuła się prawie jak w grobie Jak żywcem w grobie zamknięta, Co głosu wydać nie może, O której nikt nie pamięta I nikt jej nie pomoże On książek nie czytał żadnych, Lubił seriale poślednie I tak przez kilka lat ładnych Dzień za dniem płynął bezwiednie ... Nie rozmawiali już wcale, A o drobnostki powszednie walczyli zapamiętale Aby na moment usunąć W cień koszmar co nie przeminie, By brzemię smutku odsunąć - Uczyła grać na pianinie On jej nie robił trudności, Chociaż muzyki nie znosił Bo wiedział, że każdy z gości Będzie pieniądze przynosił Tak bardzo by chciała odejść, Drzwi z hukiem wreszcie zatrzasnąć Cóż zrobić by się z nim rozejść ? Myśli, nie mogąc zasnąć ... W sonaty rytm zasłuchana Marzy by wolność odzyskać I nie śpi prawie do rana, Aż zorze poczęły błyskać Więc może jutro mu powie, Krótko wyjaśni dlaczego, Wreszcie niech od niej się dowie, Że życie z nim do niczego Nie ma z nim dzieci - to dobrze, Tego nie mogłaby już znieść, Może u niego wyżebrze, By zgodził się z nią rozwieść ? Ufna, że on to zrozumie, Zechce wysłuchać i przyjąć, Że żyć z nim dalej nie umie, Rzekła z myślami się bijąc: Widzisz, że to nam nie wyszło, Ja już tak dłużej nie mogę, Zobacz do czego nam przyszło ! A on - uderzył niebogę ... I odtąd było najgorzej, Jakby ją zakuł w kajdany, Pogardzał, bił coraz ostrzej, Zwłaszcza gdy był pijany Teraz i we dnie i w nocy, Choć żyć już prawie nie chciała, Nie mogąc umknąć przemocy Śniła, że kogoś poznała Kogoś, kto da jej nadzieję, Mrok przygnębienia rozproszy, Chłód, zawieruchę, zawieję Zmieni w ogrody rozkoszy Jak śnić ma o nieznajomym Wiedząc, że sen to, nic więcej ? Spotkania ze swym wyśnionym Pragnęła coraz goręcej I nadszedł dzień, gdy w skupieniu Ucznia utworów słuchając, tonęła w śnie, odrętwieniu, Ocknęła się ... już kochając Spojrzała na oblubieńca, A on się ku niej pochylił ... Wnet pocałunek młodzieńca Poły jej sukni rozchylił Mąż sen miał twardy, kamienny, Wódkę pił wczesnym wieczorem, By później w sposób niezmienny Usnąć przed telewizorem Odtąd przez długie tygodnie Czekając, aż mąż jej zaśnie Jak gorejące pochodnie Ciała splatali miłośnie Czule, gwałtownie, łagodnie Wierząc, że miłość nie zgaśnie Jak długo jeszcze w ukryciu Mają tak trwać w niepewności ? Czym najpiękniejsza w ich życiu Miłość jest bez przyszłości ? "Odejdź od męża - chodź do mnie" "On nas zabije" - drży ona. Rzekł młodzian: więc potajemnie wspólnie otrujmy demona ! Otrujmy, zakopmy w lesie Wiem, gdzie jest gęsta brzezina. Rok minie, wieść się rozniesie Że przepadł gdzieś pijaczyna. Ona, choć ją to przeraża W końcu z kochankiem się godzi, Że żywy mąż im zagraża A martwy już nie zaszkodzi Jutro, Kochany, jak myślisz ? - Pyta go szepcząc bezgłośnie, Na pewno się nie rozmyślisz ? Czy nas to nie przerośnie ? Kochanek śród pocałunków Rozgonił jej smutków chmury: Już oszczędź sobie frasunków, W nas miłość, co kruszy mury Miksturę z proszkiem nasennym Postaw mu w szklance na ławie On ją zwyczajem codziennym Wychyli po popijawie Nie traćmy minut bezcennych Wsiadam w samochód za chwilę By na terenach bagiennych kopać dla niego mogiłę Czy zajmie mi to godzinę, Nie wiem, lecz nie chcę pomocy, Głazy zgromadzę, darninę, A Ty mnie czekaj dziś w nocy Wtedy go zdejmę z fotela I prześcieradłem owinę Twojego ciemiężyciela Wkrótce wywiozę w gęstwinę Tam w głuszy spocznie na wieki Nikt go nie znajdzie, choćby chciał Szybko zarosną przesieki Zniknie, jak gdyby nie istniał Ona - jak rzekł jej - zrobiła Lecz gdzie kochanek ? Już świta. Przecież z miłości zabiła, Kiedyż on do niej zawita ? Na kogo tak z utęsknieniem Przy zwłokach męża wciąż czeka ? Czyżby wiedziona marzeniem Wymyślić mogła człowieka ? Nie zna ni jego imienia, Adresu ni telefonu. Powstał z jej marzeń, cierpienia, Pragnienia despoty zgonu Tej świadomości nie zniosła, Gdy słońce błysło na niebie Spokojnie szklankę uniosła, By wypić i zabić siebie div 18 stycznia 2015
  7. div_ser

    Profesor z Warszawy

    Pewien profesor z Warszawy Rżnął asystentki dla wprawy Bo wiedział w procentach stu pięciu Że to na cudzych prac rżnięciu Dojdzie do forsy i sławy
  8. I zniknęła pod domem o brzasku Zanim nocy zasłona opadła Przemknąć chciała ścieżynką śród lasku Kamień w wodę - dziewczyna przepadła. Czy jest Bóg, co bieg zdarzeń odwróci I Iwona do domu powróci ? Matka wierzy, swej córki wciąż czeka - Choć jej serce śmiertelnie się smuci - Że nim zaschnie łez wezbrana rzeka Kołysankę córeczce zanuci; I do łona Jej głowę przytuli Przegna mary, do snu Ją utuli … Cóż zrobiłeś złoczyńco nikczemny ! Czy ci ręka zbrodnicza zadrżała ? Gdyś Ją wydarł na sposób tajemny Tym, ku którym o świcie zdążała. A Jej oddech stłumiony przemocą Niechaj krzykiem powraca ci nocą ! Kto się wzruszył Jej losem nieznanym Ten Ją widzi wciąż duszy oczyma Nie pogodzi się z życiem przerwanym I Jej obraz wśród żywych zatrzyma A Iwona, choć znikła samotnie Nie odejdzie w mrok bezpowrotnie div 26 listopada 2010
×
×
  • Dodaj nową pozycję...