Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

cuba_barracuda

Użytkownicy
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez cuba_barracuda

  1. a potem spostrzegłem, że to wszystko iluzja, że most nie istnieje, że lustro kłamie, nawet, kiedy mówi prawdę, i że słowa równają inne słowa z podłożem, a maski zabijają, wyławiane na zewnątrz szczerzą się jak chore jak poślinione szaleństwo stają się brzydsze niż myśli, przede wszystkim upraszczają całą prawdę obrzydzają Blask, i nieważne, kto ma rację, bo nie ma jej nikt, ważne, byśmy dla siebie w środku wyglądali za dobrze, otóż, to się zdarza tak jest. tylko szkoda słonecznych chwil, promieni sunących przez szkielet dłuta szkoda całego próbowania się z prawdomównym przeczuciem, które jest tutaj, najbliżej, najskromniej naszego oddechu plącze nam maski wszystkie zdawania się. bo przecież chcemy wyjść ubrani najlepiej jak myślimy i Być w całej okazałości w całym prześwicie wewnętrznej pewności, bez łupin z rękami na widoku z ciałem na wierzchu w całej swobodzie ulepionego Prawa. konieczni w słowach, dokładni w myślach.
  2. Chodziłem w kółko i pokój rósł i malał na przemian, szukałem ognia, języka, który wyraziłby ból i kolce na ścianie. Szukałem ognia i mistrza, który by stanął przede mną i rzucił zaklęcie i wyczarował mur. Pragnąłem zbliżyć policzek i poczuć chłodną pierś przy zabliźnionej jego gorączce, chciałem się ograniczyć w nałogu, szale rozdrapywania, w amoku i manii przebierania zamazanych krwią dłoni w szare rękawiczki. Pragnąłem szczerego gestu, który by zamknął krwiobieg, powstrzymał przyrost ciśnienia w gardle. Chodziłem w kółko i pokój to rósł to malał i wydawałem na świat inną jego wersję, bardziej wypłukaną i bardziej samotną, taką, którą każdy mógłby zmieścić w lustrze za sobą, w cieniu przed ciałem.
  3. jak wygląda to nic? przede wszystkim ciągnie się bez końca, ale ciągnie się tak, jakby to już był koniec. koniec świata, koniec ludzi wokół, koniec schodów w tobie, koniec śladów. koniec deszczu. wyobraź sobie - świat się kończy, ale ty zostajesz w dziwacznej pozie dziecka, które niczego nie pamięta. tak wygląda to nic. jakby ktoś złapał oddechy do pudełka i one trzepocą się jak ćmy, obijają skrzydełka, i tak bez końca, nie giną, lecz nikt nie zdejmuje wieczka. oddech traci objętość, zsuwa się po szybie, nie przenikając na zewnątrz. tak wygląda to nic. żadnego hałasu, żadnego krzyku, cisza zamknięta w kamienny profil. żadnych ocen, skarg, pragnień. przedłużające się życie trupa.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...