Nocą, gdy wszystko usypia na dobre
Wychodzi ze swego ukrycia
I może w dupę, a może i w mordę
Wejdzie, nie dając ci życia.
Cóż to za stwór, monstrum okropne?
To każdy powinien wiedzieć.
Bo może i to niezbyt roztropne
Ale kocham na nim siedzieć
Za dnia, gdy wszystko się staje wyraźne
I nie ma już nic do ukrycia
Myślę jak wczoraj mnie zapraszał przyjaźnie
Penis w blasku księżyca