Wiersze o rozstaniu

  • Rozłąka - Henryk Zbierzchowski Ciągle w myślach przesypuję Włosów twych najczystsze złoto. Noce moje są czuwaniem, Dnie ? udręką i zgryzotą. Taki sobie jestem...

Wiersze o rozstaniu

Nie da się ich uniknąć. Trudno się przed nimi uchronić. Nie sposób ich nie przeżywać. O czym mowa? O rozstaniach. Żyjemy w czasach, w których związki międzyludzkie nie są zbyt trwałe, portale randkowe przeżywają swój złoty okres, a znalezienie wybranka/wybranki serca nie należy do najłatwiejszych zadań. Przyczyn takiego stanu rzeczy jest wiele. Zmieniają się uwarunkowania socjoekonomiczne, skrypty kulturowe ulegają rozprężeniu, procesy globalizacyjne z kolei wpływają na większą mobilność ludzi i swobodę w wyborze swojego miejsca na świecie. Coraz większym wyzwaniem bywa zgranie się dwóch osób pod kątem: tempa i stylu życia, planów na przyszłość, hierarchii wartości, o dopasowaniu charakterów i wzajemnym pociągu seksualnym nawet nie wspominając. Niektórym udaje się wejść na jedną drogę, zrównać krok i stworzyć wspólną wizję życia. Początkowa wiara w ideę bycia razem może jednak osłabnąć pod wpływem warunków zewnętrznych, będących impulsem do zmian wewnętrznych. Rozwój osobisty sprawia, że człowiek nieustannie się przewartościowuje, stare potrzeby i oczekiwania zostają wyparte przez nowe, przekształceniu ulegają również obierane cele. Nawet przy największym uczuciu zdarza się, że ludzie zaczynają się rozmijać i coraz trudniej im nawiązać wspólny język. Im chętniej i intensywniej inwestujemy w siebie, tym bardziej nas to wzbogaca, a przy tym sprawia, że co chwila poznajemy się od innej strony. To, co deklarowaliśmy na początku, przestaje się pokrywać z tym, co jest istotne teraz. Szczęśliwi są ci, którzy znajdują w sobie na tyle uważności i samozaparcia, aby być w stanie nadążyć za sobą nawzajem. W przeciwnym wypadku pozostaje... rozstanie.

Rozstania mają to do siebie, że trudno do nich przywyknąć. Nieważne, ile mielibyśmy ich za sobą, każde nowe boli równie mocno. Oczywiście, możemy wypracować sobie z czasem coraz lepsze strategie radzenia sobie. Jednak nie jesteśmy w stanie umknąć przed emocjami. Nieprzeżyte w swoim czasie, cudownie nie znikają. W zamian za to odkładają się, kumulują w ciele i potrafią znaleźć ujście w najmniej oczekiwanym momencie. Stany towarzyszące rozstaniu są zbliżone do tych, które pojawiają się w okresie żałoby. Rozstanie w końcu również jest przeżywaniem utraty – bliskiej osoby, nadziei, przyzwyczajeń, a nawet marzeń. Najpierw pojawia się zaprzeczenie – nie wierzymy w to, że to już koniec. Budzimy się rano zdziwieni, że miejsce koło nas jest puste. Łapiemy się na tym, że chcemy zrobić dwie herbaty, zamiast jednej. Sięgamy nagle po telefon, żeby wykonać standardowy telefon do ukochanego lub ukochanej. Potem następuje faza gniewu. Za to, co nas spotkało, za to, że się nie udało, być może jesteśmy źli na tę drugą osobę – że nas zawiodła, że nie podołała, że odeszła, że nie walczyła. Gdy to mija, przychodzi czas targowania się ze sobą. Znajdywania tysiąca sposobów na ulżenie sobie w przykrych chwilach. Być może pojawiają się wtedy pomysły o powrocie, odwróceniu stanu rzeczy. Relatywizujemy powody, dla których zdecydowaliśmy się rozstać albo rozpaczliwie szukamy sposobów by wkupić się w łaski tego, kto nas porzucił. Kiedy ta faza ustępuje, popadamy w depresję. Czujemy bezsens, nie jesteśmy w stanie funkcjonować, tak jakby wszystkie siły nagle nas opuściły. Nie potrafimy wyobrazić sobie, że kiedykolwiek moglibyśmy być szczęśliwi. W końcu jednak nadchodzi czas akceptacji. Dopuszczamy do siebie myśl, że zamknęliśmy pewien rozdział życia, pozwalamy by przeszłość pozostała przeszłością i zyskujemy gotowość na to, aby pójść dalej.

Rozstania zawsze były pięknie odzwierciedlane w poezji, która jest jednym z najwspanialszych sposobów wyrażania uczuć. Istnieje niezliczona ilość wierszy problematyzujących rozpad związku, obrazujących zawody miłosne, odchodzenie tego, którego zwykliśmy kochać. W ,,A kiedy przyjdzie...” Tadeusz Boy-Żeleński zwracał uwagę na nieuchronność rozstań, sytuację, w której dwojgu ludzi niepisane jest być razem. To mało popularna aktualnie perspektywa, jednak przeszło sto lat temu, wiara w wyższy porządek i zamysł, była o wiele większa. Opisywana przez Boya miłość jest na tyle silna i mądra, że dopuszcza zwrócenie drugiej osobie wolności, podług myśli, że kochać to także umieć pozwolić odejść. W wierszu pojawia się wzruszająca deklaracja: ,,ja jestem zawsze przy tobie”, wyrażająca bliskość, której nie są w stanie przełamać żadne ponure okoliczności losu. Każdy kolejny wers jest zapewnieniem głębi i trwałości uczucia, którego nie osłabia nawet upływ czasu. Miłość jest na tyle potężna, że nie wymaga wzajemności, jest bezwarunkowa i skłonna rozbłysnąć na nowo, nawet przy spotkaniu po latach. Wiersz Boya, ma nostalgiczny charakter w przeciwieństwie do ,,***(Zwrócono mi moje serce)”, w którym Maria Pawlikowska-Jasnorzewska zwraca uwagę na inny aspekt rozstań. W paru krótkich wersetach, wyraża niemalże zdziwienie kondycją własnego serca, które dopiero co odzyskane dostarcza nowej wiedzy o sobie. Z wiersza wybrzmiewa nadzieja, że dopóki mamy serce, dopóty jesteśmy zdolni do miłości, niezależnie od wszelkich wcześniejszych, naznaczających nas doświadczeń.

Można byłoby zapytać – po co czytać wiersze o rozstaniu? Po to, aby zyskiwać różne perspektywy na to samo. Rozstanie, rozstaniu nierówne, u źródeł każdego leży inna przyczyna. Poezja pozwala oswoić nam się z trudną sytuacją i dodaje otuchy. Czytając, zyskujemy świadomość, że nie jesteśmy sami w tym, co nam się przytrafiło.