Czy mamy prawo ingerować w życie innych kultur? Narzucać im swoje prawa, wierzenia, obyczaje i wartości? Napisz wypracowanie.

Autor Inny
Autorem opracowania jest: Piotr Kostrzewski.

Na przestrzeni wieków człowiek wytworzył wiele interesujących, różnorodnych kultur. Odwiecznym prawem czasu jest jednak przemijanie i niezliczoną ich ilość pochłonęły piaski zapomnienia. Przyczyniły się do tego różne czynniki, wśród których ważnym była szeroko rozumiana walka. Narzucanie kultury w wyniku zwycięskich wojen, "cywilizowanie dzikusów" oraz bardziej wysublimowane formy walki kulturowej rodzą jednak pytanie o moralną zasadność takiego postępowanie. Czy mamy prawo ingerować w życie innych kultur? Na to pytanie postara się odpowiedzieć poniższy tekst.

Po pierwsze warto ujednolicić nieco stosowany w pracy język, ze względu na wykorzystywanie w tej pracy kilku niejednolitych pojęć. Nie osiągnięto bowiem dostatecznego konsensusu, jeżeli chodzi o pojęcie kultury. Na potrzeby wypowiedzi przyjęta tu ostanie definicja mówiąca, że kultura to wszystko ponad naturę - każdy wytwór działalności człowieka. Nad kulturą jest jeszcze cywilizacja, czyli sposób organizacji życia zbiorowego. Tę definicję znaleźć można u wybitnego historiozofa Feliksa Konecznego.

Poprzez ingerowanie w inną kulturę rozumiemy celową próbę jej zmiany bądź wyrugowania. To ważne, ponieważ kultury od zawsze mieszają się, czerpią od siebie inspirację, oddziałują na siebie nawzajem. Ingerencją w kulturę będzie więc np. rusyfikacja, ale nie wzrost popularności amerykańskiej kultury masowej. Na swoim przykładzie rozumiemy, że siłowe i celowe niszczenie innej kultury jest złe. W 1414 r. na Soborze w Konstancji Paweł Włodkowic postawił wręcz tezę, że nikt nie może zostać siłą nawrócony i pozbawiony dorobku materialnego - bycie wolnym jest bowiem uniwersalnym i niezbywalnym atrybutem człowieczeństwa.

Tym samym dochodzimy do wniosku, że wrogie ingerowanie w inną kulturę jest złe. Godzi bowiem w wolność drugiego człowieka. Co jednak z mniej inwazyjnymi metodami "wojny kulturowej"? Wspomniana wyżej amerykanizacja odbywa się teoretycznie na zasadzie dobrowolnej, jest jednak niejako imperialnym celem światowego hegemona. Przyjmowanie amerykańskiego punktu widzenia sprzyja realizowaniu interesów tego państwa. Podobnie robił Rzym w stosunku do barbarzyńców. Nie mamy tutaj agresywnego "nawracania mieczem", czy narzucania języka w szkole. Ta forma ingerencji w kulturę wydaje się bardziej dopuszczalna, nawet jeżeli często kierowana odgórnie.

Warto jeszcze zwrócić uwagę na jeden fakt, związane z moralnością. Jeżeli jedna zbiorowość uzna tradycje innej za niemoralne, czy może starać się je wyrugować? W Indiach do niedawna normą było palenie wdowy razem ze zmarłym mężem, a ojciec w Rzymie miał prawo wyrzucić na śmietnik niechciane niemowlę. Wydaje się, że nadrzędny powinien być tutaj moralny paradygmat przeciwstawiania się złu. Mylenie takie ma jednak granicę, jest nią zaś ta sama moralność. Nie możemy bowiem walczyć z barbarzyństwem poprzez niewolenie. Uniwersalnym ludzkim prawem jest bowiem wolność, również do czynienia zła. Wydaje się więc, że moralnie właściwym jest jedynie inspirowanie wymiany kulturowych idei i organiczna zmiana za sprawą takiego przenikania.

Rozwiązanie postawionego we wstępie problemu jest więc skomplikowane. Jednocześnie nie jest moralne żadne brutalne narzucanie swojego światopoglądu innym, ale też nie jest właściwe relatywizowanie wszelkich elementów obcych kultur. Wszystko sprowadza się ostatecznie do pytania o czynienie dobra i unikanie zła. W tym wypadku wygląda bowiem na to, że nie można dawać dobra poprzez zabieranie wolności.


Przeczytaj także: Droga donikąd - problematyka

Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem. Bardzo dziękujemy.