Stosunek Żeromskiego do walki z zaborcami i udziału Polaków w powstaniu styczniowym

Autorką opracowania jest: Adrianna Strużyńska.

Akcja noweli Stefana Żeromskiego „Rozdzióbią nas kruki, wrony” rozgrywa się w ostatnich miesiącach powstania styczniowego, gdy Polacy nie mają już nadziei na zwycięstwo. Autor dokonuje rozliczenia ze zrywem narodowowyzwoleńczym, który zakończył się porażką i represjami carskimi.

Główny bohater noweli wędruje w zimnie i ulewie, cierpiąc głód i pragnienie. Nie rezygnuje, chociaż zdaje sobie sprawę, że powstanie jest już przegrane. Za pośrednictwem rozważań Winrycha, Żeromski ujawnia własne przemyślenia na temat zrywu narodowowyzwoleńczego. Można domyślić się, że autor jest zwolennikiem zbrojnej walki z zaborcą. Przed wybuchem powstania styczniowego oraz w czasie jego trwania polski ruch narodowy dzielił się na dwa stronnictwa: czerwonych i białych.

Czerwoni uważali, że należy szybko rozpocząć powstanie, wprowadzić reformy społeczne i zaangażować chłopów przez nadanie im ziemi. Biali byli mniej radykalni. Chcieli skoncentrować się na pracy organicznej, pokojowych manifestacjach i negocjacjach z Rosją. Szymon Winrych zdecydowanie staje po stronie czerwonych, chociaż wie, jakie będą konsekwencje upadku powstania. Na świecie pojawi się „strach o wielkich ślepiach”, Polacy zostaną poddani carskim represjom.

Autor nie krytykuje jednak powstańców, ale przeciwników walki zbrojnej. Nazywa ich „mistykami reakcji” i „prorokami ciemnoty”. Bohater jest przekonany, że po upadku powstania, będą zarzucać jego uczestnikom niepotrzebny rozlew krwi oraz brak rozsądku. Zwolennicy bierności i współpracy z caratem zatriumfują, widząc klęskę swoich rodaków. W utworze są symbolizowani przez kruki i wrony, żerujące na ciele Winrycha. Jedna z wron dostaje się do jego mózgu, nazywanego „ostatnią fortecą polskiego powstania”. Krytycy dotrą do ludzkich umysłów i przekonają Polaków, że bunt jest pozbawiony sensu. To ludzie świadomie rezygnujący z walki są odpowiedzialni za klęskę zrywu.

Żeromski nie obwinia chłopów, przez wieki pozbawionych przywilejów i dostępu do edukacji. Mieszkaniec pobliskiej wioski dopuszcza się grabieży i dzięki śmierci Winrycha, zdobywa cenne łupy. Traktuje ciało powstańca, tak samo jak martwego konia. Autor sądzi, że jego postępowanie jest podświadomą zemstą za lata ucisku. Chłopi nie utożsamiają się z powstaniem, ponieważ nie rozumieją, że ich rodacy walczą również za nich. Są nieświadomi i wykluczeni, dlatego nauczyli się żyć, wykorzystując skromne możliwości, które posiadają.

Żeromski przedstawia ostatnie chwile powstania w naturalistyczny sposób. Nie upiększa rzeczywistości, ale opisuje nawet najbardziej drastyczne szczegóły, aby poruszyć czytelnika. Autor posługuje się odważnym zabiegiem - odziera śmierć Szymona Winrycha z heroizmu. Główny bohater jest jednym z ostatnich powstańców. Wciąż dostarcza broń oddziałom, gdy wszyscy inni już się poddali.

Chociaż Winrych jest patriotą i zasługuje na szacunek, Żeromski nie przedstawia jego śmierci w wyidealizowany, podniosły sposób. Gdy Winrych trafia na oddział rosyjskiego wojska, nie podejmuje walki ani nie wygłasza patriotycznych haseł. Bohater, jak każdy inny człowiek, odczuwa strach. Błaga więc o litość, chociaż wie, że ze strony zaborcy nie można się jej spodziewać.

Żeromski ukazuje okrucieństwo rosyjskiego wojska. Żołnierze brutalnie ranią Winrycha lancami i dopiero wtedy sięgają po broń palną. Rozbijają butelkę po wódce na głowie bohatera i kaleczą jego twarz ostrogami. Jeden z ostatnich patriotów umiera samotnie w przydrożnym błocie. Los polskich powstańców jest dramatyczny, ale autor docenia ich determinację. Z goryczą stwierdza, że obecnie za odwagę uznawane jest dbanie wyłącznie o własne interesy.


Przeczytaj także: Tomasz Judym i Szymon Winrych jako zagubieni romantycy w brutalnej rzeczywistości

Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem. Bardzo dziękujemy.