Piosnka dziewczyny kozackiej

Dzisiaj, i co dnia, z blaskiem miesiąca
Idę w las krętą drożyną,
Wybieram kwiat ten z kwiatów tysiąca,
Nad którym rosła brzoza płacząca,
 Nad którym łzy moje płyną.
Jak z obłąkanej ludzie się śmieją,
Nie znają ciężkiej mej straty;
Ja zbieram kwiaty, — kwiaty więdnieją,
Ja znowu idę po kwiaty.

II.

Nieraz łza płynie gorzka, ukryta,
Bo ciężkiej płaczę ja zguby;
Patrz, oto róża polna rozkwita,
Biała konwalia z różą uwita.
Mój drogi! drogi! mój luby!
Czy na ślub śpieszysz, czy tam w kościele
Czekają druhy lub swaty?
Ach!... kwiaty zwiędły — nie na wesele,
Ja zawsze idę po kwiaty.

III.

Nie od rycerskiej zginął on stali —
 Wznieśli mogiłę wysoką,

A ile garści piasku sypali,
Tyle mu przekleństw z piaskiem posłali —
Mój luby, śpi on głęboko.
Przekleństw nie słyszał, nie słyszał płaczu,
 Nikt nie wdział żałobnej szaty,
Piasek pokrywa grób na tułaczu —
Ja co dzień idę po kwiaty!

Czytaj dalej: Jasna kolęda - Juliusz Słowacki