W tym pokoju, w którym młodzieńczykiem
Zamykałem swą miłość w sekrecie,
Wszystko ładem dawniejszym zastaję,
Gdy powracam z wędrówek po świecie:
Też obrazy, też sztychy na ścianie
Ślą mi niemo przyjazne witanie.
Za zwierciadłem — zatknięta wiązanka
Piór oczastych po dziś dzień przetrwała;
Tę wiązankę przed wielą lat bardzo
Złotowłosa dziewczyna mi dała;
Każde oko dziś z góry przemawia:
«Byłeś niegdyś podobny do pawia.»
Iście miałem — jak w pańskim ogrodzie
Paw zielony — duszę okazałą,
Ale życie mi pióra bajeczne
Dla zabawki precz powyrywało,
Tak że dusza przepyszna i harda
Spowszedniała jak szara pularda.
Jednak czasem jest we mnie coś z pawia...
Przy słonecznych zachodach na roli,
Gdy mię troski znienacka opadną,
Serce mocno w śródpiersiu zaboli —
Wówczas jako pawie na parkanie,
Przeraźliwe w przestrzeń ślę wołanie.