Z brzegu

Do wody mętnej, wody szarej
Upadły z brzegu moje oczy —
Patrzę, jak płynie po pustkowiu,
Jak się powoli, głucho toczy,
Jakby płynnego męt ołowiu...

W szuwary płynie i moczary,
W bór ciemny, w oddal, w otchłań świata...

Do wody mętnej, wody szarej,
Co się zaledwo falą rusza:
Upadła z brzegu moja dusza...

I zatopiła się w jej toni
Szarej i mętnej, choć skrzydlata,
Choć jej po kwietnej latać błoni
I srebrzyć skrzydła w jasnej rosie
I z jasnym wichrem iść w zawody...

Bo oczy moje przykuł do się
Rozdzierający smutek wody...

Czytaj dalej: Lubię, kiedy kobieta... - Kazimierz Przerwa-Tetmajer