O rozkoszy życia wiejskiego

I.

 (Poeta opiewa żywot człowieka sprawiedliwego i dowodzi, jako należy na wieś jechać, chcąc pokus uniknąć).

Jeśli-ć Opatrzność dzierży w swojej pieczy,
Nie ginąć tobie jako innym, marnie;
Bo tyś do pańskiej zaliczon owczarnie
Synu człowieczy!
Wszelako, kto chcesz taką łaskę zatrzy-
mać sobie, żyj więc tak jako się patrzy
I serce, pośród ogólnej zarazy,
Chowaj bez zmazy!
Lecz nato potrza wyrzec się marności
Świata, a miejskie cisnąwszy zdrożności,
Balów, koncertów, teatrów zaniechać
I na wieś jechać.

II.

 (Mówi przyjacielowi o taniości mieszkań, o prostocie obyczajów i względem gospodarstwa podaje użyteczne wskazówki).

Zdala od grzechów miejskich i hałasu,
Znajdziesz śród pola, albo bliżej lasu,
Za dwieście tynfów z niewielkim zachodem
Domek z ogrodem.
Tam, krówkę sobie wyhodujesz snadnie, —
I parę świnek byle co jedzących;
Przytem ci kilka utrzymać wypadnie
Ptaków grzebiących.
Zboża i jarzyn zasiejesz potrochu:
Wyki i owsa, kapusty i grochu,
Abyś i ty miał i twe inwentarze,
Jak słuszność każe.

Wolny od ludzi, cicho i swobodnie,
Bez ceremonji pędzić będziesz życie:
Tam gruby kitel starczy na okrycie
I grube spodnie.

III.

 (Opiewa piękności wiejskiej przechadzki w porze wiosennej).

Spacer tam zimą zły, — ale ku wiośnie
Gdy wyjdziesz na świat — serce ci urośnie:
Tyle wesela ujrzysz wkoło siebie,
Jakbyś był w niebie.
Nad głową twoją lecą ptaków stada,
Gdzieś zboku igra bydlątek gromada,
A i pod nogą skacze rój swawolnych
Koników polnych.
Wszędy zaś hałas i wszędy śpiewanie:
W lesie i krzakach, na łące, ugorze...
Jakież to miłe, o mój mocny Boże!
Spacerowanie!...

IV.

 (Radzi zawsze i wszędzie zachować ostrożność i uczy przyjaciela jako ten ma z psy obcować).

Zawsze się przyda roztropność i męstwo,
Czy wieś kto, czyli też gród zamieszkuje,
Bo i tu i tam człeka napastuje
Niebezpieczeństwo.
Bacznego jednak łacniej ono mija;
Taki już ład jest na świecie odwieczny...
Więc i ty, jeśli żądasz być bezpieczny,
Nie chodź bez kija.

Złodziei nie brak tam i zwierza, — tudzież
Psów gniewnych; lecz gdy-ć który kiedy utnie,
Nie pierzchaj, jedno stojąc rezolutnie
Wołaj: a pódziesz!...

V.

 (Upomina, aby przyjaciel wystrzegał się miłosnych afektów; opiewa przymioty niewiast wiejskich, moralność ludu i przygody niedoświadczonych młodzików zbyt skwapliwych do sprawy miłosnej).

Lecz gdy napotkasz gdzie wiejską kobitę,
Nie wdawaj się z nią w żadne całowanie;
Prowincjonalne mają bowiem panie
Ręce niemyte.
Julijej niemasz między wiejskim ludkiem:
Są jeno dziewki czerwone a zdrowe,
Słoniną sobie namaszczają głowę
I pachną dudkiem.
Zresztą zaś — wszyscy żyją tam przykładnie:
Są oględziny i... wesele zatem;
Miejski więc fircyk dostać może snadnie
Po... plecach batem.

Czytaj dalej: Katarynka - Bolesław Prus