Cnót oblicze

Cnoty spotkałem trzy różne oblicza:
Jak światło, cień i złudzenie;
Lecz głosić nie chcę, która z nich zwodnicza
Strona — całość trzech ocenię.

Cnotę tragiczną widziałem, od wieków
Jako zwyciężała opór,
Od hardych mieczów do krzyżowych ćwieków,
Od więzień pod sznur i topór,

Od łez połkniętych do pogody czoła,
Wszechkrólującej wielmożnie,

Jako, gdy posąg wwodzą do kościoła,
Nie chylą się on ostrożnie,

Lecz owszem, w górne świątyni sklepienia
Poglądać zda się, jak w domu,
Lub twarde członki na łoże z kamienia
Idzie wyciągnąć bez sromu.

Tragicznej cnoty widziałem to ijście
W kościół tryumfu wysoki,
A wieńce za nią padały, jak liście,
A drżały przed nią obłoki.

Widziałem potem dramatyczną cnotę,
Pełną giętkości, jak fala,
Co łan użyźnia pod pszenice złote,
Skały przybrzeżne obala.

Przez jej zawistnych im samym zakryta,
Jak w masce nieobmyślonej,
Dzieł dokonywa, których hipokryta
Sam nie dociekłby zasłony!...
(Końca brak).

Czytaj dalej: Moja piosnka [II] - Cyprian Kamil Norwid