Minutie

Kiedy dwudziesty lipca dzień nadchodzi,
Jasna na niebo Kanikuła wschodzi,
Wtenczas gospodarz niech uważa, z jakiem
Łączy się nocny miesiąc nieba znakiem.
Jeśli się przymknął do dżdżystego Byka,
Taka na cały rok idzie praktyka:
Grady i zbytnie wilgości tak zboże
Porażą, że z nim siedzieć doma może;
I w ziemię wsianej nie doszedszy miary,
Żegnać się z Gdańskiem i jego towary.
Jeśli zaś na Lwa aspekt ma wesoły,
Możesz przypuszczać, oraczu, stodoły;
Zrodzi-ć się dobrze; możesz nowe prasy
Tłoczyć i gronom zadawać niewczasy;
I wynalazek Minerwy, oliwa,
Dojdzie płodnością wina, dojdzie żniwa;
Ale zaś wzruszy niezgody i wojny,
I lud w rozterki zawiedzie spokojny;
Ziemia przez wiatry do gruntu się wzruszy
I miasta swoim trzęsieniem pokruszy;
Wzburzy się morze niecierpliwe łodzi,
I częste strachu nabawią powodzi.
Jeśli się z Panną Cyntya położy,
W zwieszonym kłosie tłuste ziarno mnoży,
I dżdżem pomiernym odwilżywszy role,
Okryje wdzięcznym urodzajem pole.
Lecz tym, co noszą płód, córkę lub syna,
Zwykłego nie da ratunku Lucyna.
Jeśli na świetnéj Wadze się posadzi,
Królów niesfornych z poddanemi zwadzi;
Kość i wrzuciwszy między złe samsiady,
W krwawe zawiedzie utarczki i zwady.
Wykrzyknie pokój wojennemi głosy,
Płonne zostawi po zagonach kłosy,
Oliwy zniszczy; sami pijanicy
Radzi, że dosyć win będzie w piwnicy.
Jeśli się z zjadłym Niedźwiadkiem pobraci,
Pszczół miodonoszych ród w niwecz wytraci.
Powadzi ludzi o wiarę i, świętą
Przyczyną, w zwadę zawiedzie przeklętą,
A oraz z duszą zabijając zdrowe
Ciała, powietrze przywiedzie morowe.
Jeśli się rogiem ku Strzelcowi kinie,
Nic oraczowi w zagonie nie zginie,
I przez przypłodki pszczoły częste swoje
Napełnią ule i osadzą roje;
Ale zaś z bydła pożytek niespory,
I próżne staną powietrzem obory.
Jeśli się z Kozłem apenińskim złączy,
Bachus nieskąpy z prasy się posączy;
Żyznym nie chybią urodzajem niwy,
Ani tłusty zbiór ateńskiej oliwy.
Jeśli z Wodnikiem wstąpi do kąpieli,
W śmiertelnéj królów położy pościeli;
Koronowane, przez rozkaz surowy
Śmierci wszem wspólnej, popodcina głowy;
Zarazi zboża w niedojrzałym czasie,
A co zostanie, szarańczą wypasie.
Jeśli się zejdzie z Rybami rzecznemi,
Zaćmi powietrze chmurami dżdżystemi,
I mór na bydło nieuchronny puści,
Ani ludzkiemu zdrowiu nie przepuści;
Ale urodzaj będzie hojny wina,
I każde pole zrodzi jak nowina.
Jeśli w dom Runa wstąpi bogatego,
Wy truje stada bydła rogatego,
Gwałtowną zniszczy zboża niepogodą,
Ale oliwę okryje jagodą.
Jeśli się z Bracią Heleny przywita,
Bachus obfity i Ceres sowita
Pracującego oracza spanoszy;
Ale powietrze miasta wy pustoszy,
I z kosą śmierci na panów się rzuci,
I miły pokój za miedze wyrzuci.
Nakoniec jeśli na niebieskiej włości
Miesiąc się w domu u Raka rozgości,
Wysuszy ziemię i wilgoć wrodzoną
Zwierzchu zasklepi skorupą spaloną
I tak upiekszy zboża, oprócz szkody,
Przywiedzie ciężkie z niedostatku głody.

Czytaj dalej: Do trupa - Jan Andrzej Morsztyn