Puściła po stole swawolący wianek

Puściła po stole swawolący wianek.
Kto go chwyci pierwszy — ten mój ukochanek!

Pochwycił tak ściśle, aż się kwiaty zwarły.
Skąd ty jesteś rodem? — Ja rodem — umarły!

Co się stało wokół, że świat mi się mroczy? —
To ja własnoręcznie zamykam ci oczy...

Już mnie nigdzie niema i nigdy nie będzie! —
Nie ma ciebie nigdzie, bo już jesteś wszędzie.

Czytaj dalej: W malinowym chruśniaku - Bolesław Leśmian